Polski
przemysł winiarski rozwinął się dopiero po pierwszej wojnie
światowej. Jego początki sięgają 1920 roku, kiedy to w Kruszwicy
nad Gopłem powstała Kujawska Wytwórnia Win. Założył ją
doświadczony winiarz, Henryk Makowski. Początkowo był to warsztat,
który zatrudniał 7 robotników w tym 2 kwalifikowanych i 1
pracownika administracji. Wszystkie prace związane z produkcją
wina, jak: krajanie owoców, tłoczenie, filtrowanie, przelewanie,
mycie butelek odbywało się ręcznie.
Pierwszym
wyrobem zakładu było wino pod nazwa „Złota Renata”. Stopniowo
ulepszano produkcję i powstały coraz to nowe gatunki wyrobów:
Portweiny, Tokaje, Malagi itd. W ciągu pierwszego roku wyprodukowano
już około 40 tysięcy litrów wina. Duże znaczenie dla wzrostu
produkcji, miało zakupienie w Poznaniu, 18 beczek o pojemności
10 tysięcy litrów każda. W następnym roku zakupiono dużą prasę
hydrauliczną. Urządzenie to, ułatwiało pracę i wpłynęło na
wzrost wydajności otrzymywanego soku.
Zakład
rozrastał się z roku na rok. W 1927 r. Wybudowano duży budynek
produkcyjny, wyposażony w nowoczesne urządzenia. Już w następnym
roku przybywa nowy budynek. Urządzono w nim 10 basenów szklanych o
pojemności ogólnej 500 tysięcy litrów. Dla lepszego
fermentowania, urządzono tzw. „Mederyzację”, gdzie w
temperaturze 50 do 60 stopni Celcjusza przyspieszono dojrzewanie win.
Za sprawą dobrej reklamy wzrastało zapotrzebowanie na rynku i
wzrastała produkcja. Obok tych czynników, na rozwój wytwórni
wpłynęło również poparcie finansowe Banku Rolnego i Banku
Cukrownictwa w Poznaniu.
Proces produkcji wina przedstawiał się następująco. Wypłukany w specjalnych basenach owoc przechodził elewatorem do krajni, gdzie był rozdrabiany. Następnie poddawano go wyciskaniu w prasach hydraulicznych pod ciśnieniem 250 a następnie 350 atmosfer. Otrzymany sok podlegał filtracji, dosłodzeniu i fermentacji z dodatkiem drożdży winnych. Po fermentacji przepompowywano wino do dębowych beczek, w których przez rok przechodziło okres dojrzewania.
Wytwórnia
posiadała własne warsztaty bednarskie, w których wyrabiano nowe i
naprawiano stare beczki. Obok tego znajdowała się stolarnia
przygotowująca skrzynie do wysyłki produktów. Zakładowa
elektrownia, napędzana była dwoma motorami Diesla o sile 15 i 40
KM, zasilała wszystkie maszyny i dostarczała energii elektrycznej
do oświetlenia budynków i podwórza. Do 1928 roku surowiec
sprowadzano koleją. Od tego roku używano dla większych transportów
również promów. W tym celu wybudowano na Gople pomost połączony
z zakładem małą kolejką. W ciągu siedmiu lat pracy wytwórni
wszystkie prawie prace zostały stopniowo zmechanizowane.
Podstawowym
surowcem do produkcji wina była jabłka. Z nich wytwarzano „Złotą
Renatę”, z czerwonych porzeczek z dodatkiem porzeczek czarnych –
owocowe Portweiny, z czarnych jagód leśnych – wina czerwone, z
agrestu produkowano orzeźwiające szampany, a z miodu – miód
pitny.
Liczba
zatrudnionych pracowników stale wzrastała. Wyjątek stanowią lata
kryzysu gospodarczego. I tak, w 1926 roku pracowało 50 osób, w 1929
– 82 osoby, w 1931 roku – 51 fizycznych i 15 umysłowych, razem
66 osób, w 1932 roku – od 30 do 59 pracowników, w 1935 – 37
osób, w 1936 82, w tym 14 pracowników umysłowych i w 1938 roku –
74 pracowników, w tym 10 umysłowych i 64 fizycznych.
W
1928 roku produkcja wynosiła około 750 000 litrów wina oraz około
28 000 litrów soków surowych i gotowanych na cukrze. Największy
rozkwit fabryki przypada na rok 1929. W tym to czasie, produkcja
osiągnęła około miliona litrów wina. W latach następnych ilość
wytwarzanego wina spadła. Aby utrzymać niezachwiany rytm produkcji
wprowadzano produkcję win musujących.
Wytwórnia
znana była z wysokiej jakości towarów. Wytwarzano około 30
gatunków win, miodów pitnych i soków owocowych. Już w 1924 roku
przekazano do sprzedaży 7 doskonałych gatunków win. Były to:
„Złota Renata” wytrawna, „Złota Renata” półsłodka,
„Złota Renata” słodka, „Wermunth Krajowy”, „Czerwone
mocne”, „Czerwone wytrawne” i „Portwein Krajowy”. W 1928
roku doszly następne gatunki” „Tokaj Deserowy”, „Miód
Piast”, „Królowa Renet”, „Malaga Krajowa”, „Kruszwica”
jabłkowe o łagodnym smaku i stosunkowo tanie oraz „The King” -
wino agrestowe.
Produkty
Kujawskiej Wytwórni Win sprzedawane były w 14 punktach zbytu w
Inowrocławiu i w 9 punktach w Kruszwicy. Przeważająca część
produkcji rozchodziła się po kraju i szła na eksport. Jeżeli
chodzi o rynek krajowy, to: 40 % produkcji znajdowało zbyt w
Warszawie, 20 % w województwie poznańskim i pomorskim, 20 % w
województwach centralnych i 20 % w woj. Wschodnich. W kraju było
ogółem 124 punkty sprzedaży. Od 1936 roku „Miód Piast” zdobył
rynek amerykański, gdzie wysłano 40 % tego produktu. Zakupywała je
firma Austin Nichols & Co w Nowym Yorku. Wino i miody wysyłano
również do Francji, skąd importowano szampany i koniaki.
Obok
głównej fabryki w Kruszwicy, w 1928 roku znajdowały się filie
wytwórcze w Krakowie i Krotoszynie, a w 1938 roku także filie w
Warszawie, Poznaniu i Katowicach. Filie sprzedaży win znajdowały
się w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Bydgoszczy, Piotrkowie
Trybunalskim i Kowalu.
Produkty
Makowskiego były wystawiane na wielu wystawach krajowych i
zagranicznych, gdzie zdobywały wyróżnienia. Medale i dyplomy
uzyskały w Warszawie w 1924 i 1925 roku, w Paryżu w 1925 roku, w
Warszawie w 1926 roku, w Paryżu 1926, w Warszawie 1926 roku, w
Poznaniu, Katowicach i Bydgoszczy w 1927 roku. Ponadto kruszwickie
wina i miody brały udział w Targach Paryskich w 1938 roku, gdzie
zainteresowano się polskimi miodami.
W
okresie międzywojennym Kujawska Wytwórnia Win dbała o warunki
socjalne i kulturalne swoich pracowników. Organizowano wycieczki,
bale i także interesowano się warunkami mieszkaniowymi. W 1929
roku, cały personel wyjechał do Poznania, celem zwiedzania
Powszechnej Wystawy Krajowej. Dnia 15 lutego 1930 roku, odbył się
jeden z urządzanych bali, pod nazwą Bal Maskowy w sali hotelu „Pod
Białym Orłem” w Kruszwicy.
We
wrześniu 1939 roku firma przeszła pod zarząd niemiecki. Po II
wojnie światowej, przez krótki okres kierował nią Henryk
Makowski. W 1946 roku, wytwórnia stała się własnością państwa
i rozpoczął się nowy etap jej rozwoju. Trzy lata później oddano
do użytku warsztaty, garaże i świetlice. Potem urządzono
dodatkową kupażownię, filtrowanię, tankownię o pojemności 1230
tysięcy litrów, zainstalowano sieć wysokiego napięcia i zbudowano
własne ujęcie wody. Dodatkowe inwestycje wpłynęły na wzrost
produkcji. W 1948 roku wyprodukowano – 410 tysięcy litrów wina, w
1958 roku – 2503 tysięcy litrów a w 1960 roku – 3077 tysięcy
litrów.
Na
Targach Krajowych „Jesień' 1958”, Kujawska Wytwórnia Win
otrzymała list z podziękowaniami od Ministra Handlu Wewnętrznego,
a w roku następnym na tych samych targach, przyznano jej nagrodę
pieniężną w wysokości 10 000 złotych oraz Dyplom Uznania za
produkcję wina białego. Natomiast w 1969 roku, na Wystawie Win i
Koniaków w Jałcie, miód pitny „Piast” otrzymał Dyplom
Honorowy.
Od
1946 roku, wytwórnia organizacyjnie podlegała Zjednoczeniu
Przemysłu Fermentacyjnego, a od 1968 roku Zjednoczeniu Przemysłu
Owocowo-Warzywnego w Warszawie. Dnia 1 stycznia 1968 roku utrzymano
na Kujawach przedsiębiorstwo pod nazwą Kujawska Wytwórnia Win i
Przetworów Owocowo-Warzywnych, w skład którego wchodziły obok
Kujawskiej Wytwórni Win, Przetwórnia Owocowo-Warzywna w Gniewkowie,
Wytwórnia Cukierków i dwie Olejarnie w Inowrocławiu. Od 1971 roku
weszła wraz z pozostałymi zakładami w skład przedsiębiorstwa
Kujawskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego we Włocławku. W
1975 roku, w wyniku utworzenia nowych województw, na terenie
województwa bydgoskiego powstają Pomorskie Zakłady Przemysłu
Owocowo-Warzywnego, którego jednym z zakładów jest Wytwórnia Win
„Kruszwica”.
Do
zasłużonych pracowników kruszwickiej winiarni, w okresie
powojennym należy zaliczyć; Stanisława i Stefana Lewandowskich, a
także Franciszka Przybicienia i Ludwika Dominiaka.
W
1980 roku winiarnia obchodziła 60-lecie swego istnienia.
Opracowanie
Bartłomiej Grabowski, na podstawie książki H. Łada Kujawska
Wytwórnia Win, Kruszwica 1980, wyd. Pomorskie Zakłady
Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Bydgoszczy; Artykuł J. Brodziński,
Henryk Makowski i jego winiarnia. Fotografie Droszcz,
nadesłane-archiwum NTH. Dyplom okolicznościowy wydany w 60.
rocznice Kujawskiej Wytwórni Win w Kruszwicy, dla Zygfryda
Kołackiego, księgowego. B.
Grabowski, Henryk Makowski (1880-1945).
Kujawska
Wytwórnia Win w latach 1956-1996
Piszący
te słowa po ukończeniu Technikum Przemysłu Spożywczego we
Wronkach, wydział Urządzenia Elektryczne w Przemyśle, dnia 1
sierpnia 1956 r. z nakazem pracy rozpoczął pracę w Kujawskiej
Wytwórni Win w Kruszwicy.
W
swoim dzienniku pan Władysław Sikorski1 pisał,
że przyjmował go ówczesny dyrektor zakładu Stanisław
Mikołajczak. Stwierdził również, że była to nietuzinkowa
postać. Formalności administracyjne dokonał kadrowy Ryszard
Machowczyk.
Zostałem
zaangażowany, jako pracownik umysłowy w dziale głównego
mechanika. Chcę podkreślić jedną niebywałą sprawę,
przyjechałem do zakładu z nakazem w ręku i tego samego dnia w
budynku mieszkalnym załatwiono mi pokój wyposażony w niezbędny
sprzęt, w którym zamieszkałem. Otrzymałem informację, że do
śniadania mogę pobierać kawę z mlekiem z kuchni zakładowej, a
obiady załatwiono mi w pobliskiej stołówce internatu Zasadniczej
Szkoły Drzewnej. Jeszcze tego samego dnia przedstawiono mnie
głównemu mechanikowi – Edwardowi Łudzik – bezpośredni
przełożony. Szybko okazało się, że jest to człowiek
niesamowicie uzdolniony technicznie. Nie posiadając w tym kierunku
wykształcenia dokonywał sam obliczeń techniczno –
wytrzymałościowych pod różnego rodzaju budowle, na każdą rzecz
do wykonania przekładał własnoręcznie wykonane rysunki i
wyliczenia. To on (jak okazało się później) inicjował nowe
rozwiązania w dziale rozlewni, w filtrowni – pionowe usytuowania
zbiorników kupażowych oraz nowość na owe czasy – przesyłanie
wina ciśnieniem bez pomp.
To
główny mechanik w dniu następnym postanowił mnie zapoznać z
całym zakładem. Dokonując obchodu zakładu w pewnym momencie
znaleźliśmy się w stolarni – gdzie zadzwonił telefon i okazało
się, że główny mechanik jest proszony pilnie do swojego biura.
Zostałem sam z pracownikami stolarni i domyślałem się, że tak
grzeczność wymaga, że podano mi lampkę wina do skosztowania. Ta
lampka to była tzw. „gloka” od lampy elektrycznej. Nie wypadało
odmówić, wywiązała się już łatwiejsza rozmowa. Po chwili wraca
główny mechanik z zamiarem dalszego kontynuowania obchodu zakładu.
Nie trwało jednak długo i stwierdził, że najlepiej będzie jak
pójdę na pokój, a obchód zakończymy jutro.
Na
drugi dzień dowiedziałem się, że tak dokonuje się chrztu nowo
przyjętego pracownika. Ochrzczony następnego dnia zwiedziłem
zakład dalej, wyciągając własne wnioski. Powoli wdrażałem się
w atmosferę zakładu, wyczuwało się wśród pracowników,
szczególnie starszych ducha odpowiedniego rzemiosła, wartość
pracownika była bezcenna. Główny mechanik powiązał decyzje abym
dokonał bilansu mocy poszczególnych oddziałów, w celu zamówienia
odpowiednich kabli i rozdzielni okapturzonych, których w zakładzie
jeszcze nie było.
Zakład
wówczas zasilany był prądem stałym 110V i 220V poprzez
akumulatornie napędzane były wszystkie silniki stałego i
oświetlenia w zakładzie. Prąd stały wytwarzała przetwornica
napędzana jedynym silnikiem prądu zmiennego – pierścieniowym.
Miałem to szczęście, że po szkole spotkałem się z praktycznym
zastosowaniem prądu stałego, praktycznie w powszechnym użytku był
prąd zmienny.
W
roku 1956 produkcja w zakładzie kształtowała się na poziomie 1800
tys. litrów. Poziom umaszynowienia był znikomy. Rozładunek owoców
odbywał się ręcznie na płytę tłocznią, stamtąd
hydrotransporterm i podnośnikiem kubełkowym na I piętro tłoczni –
rozdrabiany owoc na rozdrabniaczu typu Ridzca i miazga na parterze
rozwożona była wózkami tzw. obrzynami pod wyspy pras
hydraulicznych. Jedna z pras – francuska jednotłokowa, usytuowana
była w piwnicy budynku, druga trzystanowiskowa prasa na zewnątrz
pod zadaszeniem przy budynku tłoczni. Cykle tej prasy to tłoczenie
– nakładanie – rozładowywanie. Na prasie tej można było
osiągnąć wydajność do 1,5 ton/h. Powszechnie korzystano ze
zbiorników betonowych wyłożonych płytkami szklanymi, beczek
dębowych od 500 litrów – 8000 litrów.
Filtracja
wina polegała na wstępnych obciągach, a następnie na filtrach
azbestowych typu Hrkules. W tych latach używano też komory
maderyzacyjnej – była to komora ze specjalnie zainstalowanymi
grzejnikami parowymi, w której stały beczki dębowe z winem. Wino w
tych beczkach podgrzewane było do temp. Od 50 – 60 stopni
Celcjusza (sztuczne starzenie). Mycie butelek odbywało się w
specjalnych wannach – odmaczalnikach, a w II etapie na myjce
obrotowej produkcji polskiej typu RS – 20. Załadunki i rozładunki
odbywały się ręcznie. Butelki i wyroby gotowe transportowane były
w specjalnych skrzyniach drewnianych z górnymi kratami po 20 lub 25
szt. Zakład posiadał specjalny warsztat produkcji i napraw skrzyń
drewnianych.
Rozlew
wina odbywał się rozlewaczami ręcznymi, po 4 butelki tzw.
moje-twoje. W niedługim czasie wprowadzono rozlewaczki obrotowe,
gdzie czynności nakładania były również ręczne. Dalsza obróbka
to korkowanie korkownicami pedałowymi, pasteryzacja przy użyciu
nakładek na każdą butelkę w szafach pasteryzacyjnych, oraz
chodzenie, wystawianie na pas, lakowanie przy użyciu kociołków
ręcznych podgrzewanych kuchenkami elektrycznymi. W następnym
okresie wprowadzono brakownice obrotowe z ekranem, gdzie eliminowano
butelki z zanieczyszczeniem, oraz lakownice obrotowe, był to
znaczący postęp. Czynności etykietowania wykonywano nadal ręcznie.
Tak wykończone butelki trafiały do skrzyń drewnianych i ręcznymi
wózkami dwukołowymi transportowane były do magazynu wyrobów
gotowych.
Lata
1958-1959 spędziłem w wojsku po czym wróciłem ponownie do
zakładu. W roku 1959 nieoczekiwanie w młodym wieku umiera główny
mechanik – pan Edward Łudzik. Wiele z jego pomysłów realizowali
następcy. Głównym mechanikiem został Jerzy Strzelecki, dyrektorem
do spraw technicznych natomiast został mgr inż. Franciszek
Dziedzina. Nastąpiła dalsza rozbudowa zakładu. Tankownia, budynek
specjalny, wiata betonowa na nowo pozyskanym terenie za kanałem.
Zamontowany został drugi kocioł parowy tak, że kotłownia osiąga
zdolność 3 t/h pary.
Wprowadzone
zostały do powszechnego użytku transportery płytkowe na rozlewni,
zamontowano automatyczną myjkę butelek produkcji ówczesnej NRD.
Po
roku 1968 tj. powstaniu Przedsiębiorstwa Kujawska Wytwórnia Win i
Przetworów Owocowo-Warzywnych, przeniesione zostały tłocznie
owoców do nowowybudowanej wiaty betonowej za kanałem. Instaluje się
tam 3 prasy obrotowe POK-200 uzyskując wydajność około 4,5 t.
oraz baterię odciekaczy pozwalającą na zwiększenie wydajności
tłoczenia. Zbudowano hydrauliczny rozładunek jabłek z boksami na
jabłka. Po sprawdzeniu prasy „Buchera” hydrozaładunek ulega
dalszej rozbudowie. Prasa Buchera pozwalała na osiągnięcie
wydajności tłoczenia na niej samej do 5 t/h. Pod potrzeby stacji
wyparnej „Wiegant” zainstalowano jeszcze prasę „Klaina”
taśmową produkcji niemieckiej o wydajności do 20 t/h w zależności
od żądanej wydajności. Dział winiarski otrzymał w tym czasie
wspaniały płytowy filtr ciśnieniowy produkcji angielskiej, o
najwyższym efekcie filtracji przy użyciu ziemi okrzemkowej.
Rozlewnie wyposaża się w drugą automatyczną myjkę do mycia
butelek typu MDG-31 rozlewaczkę automatyczną z korownicą
automatyczną, kapslownicą automatyczną. Zainstalowano też
automatyczną etykieciarkę – brakownice są nadal produkcji
polskiej. Były to tak wydajne urządzenia na owe czasy, że
produkcja roczna dochodziła do 6000 tys. litrów wina rocznie.
Po
równie nieoczekiwanej śmierci dyrektora Guzika, ster przejmuje były
koordynator do spraw eksportu Jerzy Żurawicz. Kończy studia w
Poznaniu uzyskując tytuł mgr inż. i kieruje zakładem dalej. Od
samego początku skłania się by uczynić zakład wielkim, płace
stawia na drugim planie. Za jego kadencji zbudowano stacje wyparną
typu Wiegant o zdolności 2500 ton koncentratu rocznie. Rozbudowano
również stacje transformatorową i postawiono 3 nowoczesne hale
produkcyjne.
W
pierwszej znajdowała się stacja redukcyjno – schładzająca do
budowanego rurociągu z Cukrowni Kruszwica. Rurociąg budowano na
polecenie władz odgórnych w ramach skojarzonej gospodarki
energetycznej w Kruszwicy. Po 1989 roku nikt o tych uzgodnieniach nie
chciał już słyszeć. W części hali zainstalowano zbiorniki z
przeznaczeniem jako surowiec do produkcji wina. W następnej części
hali zamontowano zbiorniki do depektynizacji pod potrzeby stacji
wyparnej, oraz filtr ciśnieniowy włoski do soku i filtr próżniowy
produkcji polskiej do odzyskiwania soku z osadów. W końcowej części
hali urządzono rozlewnie napoi gazowanych i win gazowanych oraz
rozlewnie piwa z odpowiednią chłodnią.
Druga
hala podobnej wielkości przeznaczona została na lokalizacje stacji
wyparnej AC-200 i magazynów koncentratu. Urządzono w pełnym
standardzie rozładunek wodny pomidorów z samochodów spławienie i
do basenu, chłodnie wody obiegowej.
Trzecia
hala przeznaczona została na magazyn koncentratu, opłacało się
mieć magazyn. Wyposażony był w ponad 50 szt. zbiorników
plastikowych usytuowanych pionowo z pełnym orurowaniem z centralną
stacją mycia, opłytkowaniem całości.
W
latach1984-1985 pod potrzeby linii wyparnych koncentratów owocowych
o koncentratów pomidorowych wybudowano 2 kotły parowozowe pod
specjalnymi zadaszeniami, z odpylaczami spalin z założeniem, że
pracować będą do zakończenia budowy parociągu z Cukrowni
Kruszwica.
Dnia
7 listopada 1986 r. oddano do eksploatacji linie produkcji
koncentratów owocowych o zdolności produkcyjnej 2500 ton
koncentratu. W tym też czasie zakupiono dodatkową prasę typu
„Klajn” do produkcji soków owocowych o wydajności 20 t/h.
Maksymalny przerób jabłek w tym okresie wynosił 300 ton jabłek na
dobę. Udało się pozytywnie rozwiązać problem ścieków
przemysłowych, które skierowano do nowo wybudowanej przepompowni
PII nieopodal zakładu.
Docelowo
zgodnie z założeniami Okręgowego Inspektoratu Gospodarki
Energetycznej w Bydgoszczy na terenie miasta Kruszwicy przy tej
ilości zakładów miała powstać skojarzona gospodarka cieplna,
czyli kotłownia Cukrowni Kruszwica po rozbudowie miała zaopatrywać
w energię cieplną pozostałe zakłady. Wytwórnia Win w tej
sytuacji po zaciągnięciu kredytów wybudowała parociąg o długości
2,1 km jako linie napowietrzną, w celu uruchomienia produkcji
koncentratów pomidorowych na linii wyparnej AC-200, którą to
uruchomiono w 1992 r. Przedsięwzięcia te były może i dobre ale
spóźnione w czasie do nadciągającej sytuacji światowej i
niestabilnej polityki krajowej. Zakład podejmował różnorakie
próby złagodzenia sytuacji. Przystąpiono do produkcji win
gazowanych, rozlewu piwa, produkcji keczupów, ogórków konserwowych
i innych produkcji usługowych dla firm z zewnątrz, ratując
niejednokrotnie te firmy przed upadkiem. Produkcja win pozostawała
jednak głównym celem. Stwierdzić należy, że zakład został
przeinwestowany. Efekty miały nadejść po spłacie kredytów. W
normalnych uwarunkowaniach byłoby to możliwe. Plany dotyczące
Wytwórni Win zakładały przeniesienie produkcji na teren nowej hali
oraz wybudowanie nowej tłoczni. Marzenia nie zawsze się spełniają.”
Wykaz
zainstalowanych stalowych , wyłożonych wykładzinami epoksydowymi
według stanu z roku 1995:
Zbiorniki
o pojemności 15m3
- Tankowania – 83 szt.
- drożdżownia – 6 szt.
- Piwnica 1. str. - 12 szt.
- piwnica p. str. - 15 szt.
- Piwnica p. biur. - 25 szt.
- Piwnica p. rozl. - 26 szt.
- Filtry – 8 szt.
- Wiata niebiesk. - 36 szt.
- Depektynizacjia – 6 szt.
- Mag. Moszczy – 60 szt.
- Hala za tłoczn. - 30 szt.
- Rozładunek jab. - 3 szt.
Razem:
310 szt. x 15m3=4650 tys. litrów
Zainstalowane
zbiorniki decydowały o zdolności produkcyjnej Kujawskiej Wytwórni
Win w Kruszwicy.
Baseny
betonowe wyłożone płytkami szklanymi spoinowane specjalną
zaprawą:
Hala
tłoczni + piwnica lewa strona: 11 szt. o pojemności 500 tys.
litrów.
Nowo
wybudowana hala magazynów koncentratów owocowych – zbiorniki
stojące z tworzyw sztucznych – 50 szt. x 30 m3=1500 tys. litrów.
Hala wyposażona w centralną stację mycia zbiorników, orurowana
przewodami k.o. - w górnej części podesty kratowe, ściany
opłytkowane.
Opracowanie
Bartłomiej Grabowski, na podstawie wywiadu z panem Władysławem
Sikorskim, pracownikiem Kujawskiej Wytwórni Win w latach 1956-1996,
a także na podstawie dziennika napisanego przez p. Władysława.
Fotografie pochodzą ze zbiorów Nadgoplańskiego Towarzystwa
Historycznego, a także ze zbiorów pracowników KWW. Dziennik został
przekazany NTH przez autora W. Sikorskiego 23 maja 2016 r. NTH
uzyskało prawa do treści zawartych w dzienniku.
Źródło:
Dziennik Władysława Sikorskiego, Kruszwica, wrzesień 2011 r.
Dzieje pszczelarstwa kruszwickiego do II wojny światowej
Pszczelarstwo
w Kruszwicy ma bardzo długą tradycję. Nie jesteśmy jednak w
stanie ustalić kiedy powstały pierwsze pasieki nad Gopłem.
Przypuszczalnie było to w średniowieczu, możliwe że kruszwiczanie
zakładali ule już w XIII wieku. Arabscy kupcy przemierzający szlak
bursztynowy wiodący przez Kruszwicę wspominają w swych zapiskach o
miodzie. Wiemy, że na zamku spożywano duże ilości miodu pitnego w
czasach, gdy w urzędach zasiadali kasztelanowie i starostowie.
Posiadamy również zapiski o istnieniu organizacji pszczelarskiej w
1908 roku. Wówczas nosiło ono nazwę Towarzystwo Pszczelarzy na
Kruszwicę i Okolicę. Jego inicjatorem był Jerzy Smurfiński
urzędnik Cukrowni w Kruszwicy. Jest on uważany za prekursora
działalności pszczelarskiej na Ziemi Nadgoplańskiej. Do
utworzonego wówczas Zarządu weszli również: Władysław Goebel,
który objął stanowisko sekretarza, skarbnikiem był Mieczysław
Maskuliński, a ławnikami Jan Białecki i Walery Karólewski.
Zapiski
i dokumenty datowane na okres sprzed odzyskania niepodległości,
odręczne, w języku niemieckim potwierdzają, że Towarzystwo
prowadziło w tym okresie ożywiona działalność. Dotyczą głównie
dostaw cukru, tak potrzebnego dla prawidłowego rozwoju pszczelich
hodowli, a także cen miodu.
Do
1910 roku Towarzystwo skupiało bartników głównie z Kruszwicy.
Wielu z nich pracowało w Cukrowni, co nie było bez znaczenia
zważywszy na ciągłe potrzeby cukru. 10 maja 1910 roku w kręgi
pszczelarskiej braci wstąpili nowi członkowie z okolic Kruszwicy.
Wśród nich był również inż. Józef Julian Czosnowski, któremu
powierzono wtenczas obowiązki sekretarza Towarzystwa. To właśnie
jemu Towarzystwo zawdzięcza pozyskanie nowych członków. Z końcem
1910 roku było ich dwudziestu. W tym stanie osobowym Towarzystwo
utrzymało się do 1916 roku. W czerwcu 1916 roku prezes Jerzy
Smurfiński przeprowadził się na Pomorze, wobec czego na jego
stanowisko jednogłośnie wybrano Józefa Czosnowskiego. Sekretarzem
został dotychczasowy ławnik – Jan Białecki, a skarbnikiem –
Stanisław Wiśniewski. Pozostali oni na swych stanowiskach aż do
śmierci.
Posiedzenia
Towarzystwa były bogate w wymianę doświadczeń handlowych. Zapiski
wspominają o wygłaszaniu fachowych odczytów i odwiedzaniu pasiek
swych członków.
Jesienią
1916 roku do Towarzystwa przyłączyli się nowi członkowie. Łącznie
posiadali 382 roje. W marcu 1917 roku liczba członków sięgnęła
83 hodujących 650 roi pszczelich.
W
czasie I wojny światowej bartnicy dostarczali swoje wyroby do
szpitali wojskowych. Za przykładne dostawy wysokiej jakości modu
nadgoplańscy pszczelarze otrzymali pochwały i podziękowania od
władz szpitalnych.
W
czasie wojny ciężko było o żywność, nie mówiąc już o cukrze,
który był w tym czasie towarem luksusowym. Świadczą o tym słowa
rolnika z Chełmc, który wstępując w pszczelarskie struktury w
marcu 1917 roku pisał: „… donoszę Panu, iż od dnia
dzisiejszego wstępuję jako członek do Towarzystwa Pszczelarzy
Nadgoplańskich w Kruszwicy i załączam 3 marki jako wstępne. Więc
proszę niech Pan nie zapomni na 8 roi cukru.”
Za
ciekawostkę może uchodzić fakt wskazujący na szerokie horyzonty
działalności Towarzystwa, która niejednokrotnie wykraczała poza
ramy pszczelarstwa. Jak dowodzi notatka z walnego zebrania odbytego 3
marca 1818 roku, z inicjatywy prezesa Czosnowskiego zorganizowano
składkę na potrzeby bezdomnych Galicjan.
Kruszwiccy
pszczelarze czerpali również z wiedzy i doświadczenia innych.
Zapewne nieocenionych wskazówek udzielał prof. Frey z Poznania.
Zachowały się dokumenty z 1917 roku potwierdzające ożywioną
korespondencję, która dowodzi, iż prof. Frey przysyłał
kruszwickim bartnikom fachowe czasopismo poświęcone pszczelarstwu.
Kruszwickie
pszczelarstwo na przestrzeni lat przechodziło różne koleje losu.
Polityka państwa, która pozbawiła pszczelarzy możliwości zakupu
cukru po ulgowej cenie doprowadziła do masowego występowania z
pszczelarskiej organizacji. Grupa najwytrwalszych bartników, licząca
kilkanaście osób nie poddawała się trudom i wytrwale dążyła do
odnowienia struktur.
Dopiero
po ponownym przyznaniu ulgowego cukru pszczelego, choć w bardzo
szczupłych rozmiarach organizacja powoli odzyskiwała swą
świetność. To z inicjatywy bartników – Stanisława Borowiaka,
ówczesnego burmistrza Kruszwicy, Józefa Michalskiego, Walentego
Spletstesera, Stanisława Szczecińskiego i Mieczysława Skowrona
znów zyskiwała na znaczeniu. Dnia 6 października 1932 roku odbyło
się walne zebranie, podczas którego ukonstytuowano Zarząd
Nadgoplańskiego Koła Pszczelarzy w składzie: prezes – Józef
Czosnowski, sekretarz – Stanisław Borowiak, skarbnik –
Mieczysław Skowron. Następnie doszło do drobnych zmian na
najwyższych stanowiskach. Obowiązki sekretarza sprawowane przez
burmistrza Borowiaka przejął Walenty Spletsteser.
W
1935 roku Towarzystwo liczyło 67 bartników, którzy hodowali
łącznie 1500 roi. Był to najokazalszy okres w historii
nadgoplańskiego pszczelarstwa. Podsumowując 25 – letni dorobek
Towarzystwa prezes Czosnowski napisał: „Towarzystwo daje zatem
podstawy do dalszego rozwoju. Jest członkiem Wielkopolskiego Związku
Pszczelarzy w Poznaniu i ze spokojem patrzy w przyszłość naszego
bartnictwa. Założycielom oraz wszystkim członkom, którzy się do
rozwoju naszego Towarzystwa przyczynili, serdecznie Bóg zapłać.”
Jubileuszowe walne zebranie, upamiętniające 25 – lecie
działalności odbyło się 27 lutego 1935 roku. Honorowe członkostwo
przyznano wówczas – Mieczysławowi Maskulińskiemu, Stanisławowi
Szczecińskiemu, Jerzemu Smurfińskiemu u prezesowi – Józefowi
Czosnowskiemu.
Lata
trzydzieste były dla kruszwickich pszczelarzy okresem rozwoju.
Świadczą o tym dokumenty z tamtych lat, szczególnie bogata
korespondencja Józefa Czosnowskiego, prezesa Towarzystwa Pszczelarzy
Nadgoplańskich prowadzona z przedsiębiorcami nabywającymi kujawski
miód. Z korespondencji tej wynika, że produkcję miodu liczyło się
wówczas nie w kilogramach, a w tonach. Zachowało się kilka
zamówień skierowanych przez firmę Sobczyk – Fabrykę Pierników
i Cukrów w Rybniku. Jedno z nich opiewa na 1500 kg miodu -
„dostarczane w trzech ratach po 500 kg, w naczyniach blaszankach
oraz beczułkach po 50 kg.”
Na
terenie Śląska działał pełnomocnik Towarzystwa, który zajmował
się sprzedażą miodu mniejszym firmą i sklepom w Katowicach,
Bielsku oraz wielu innych miastach i miasteczkach. Tadeusz Szymański
tytułujący się „reprezentantem”, jak wynika z umowy,
otrzymywał 10 procent zysku od wartości sprzedaży. On też
negocjował z odbiorcami ceny, które wahały się od 2,80 do 3,20 za
kilogram. Ciekawostką jest, że w tym czasie kupcy gdańscy
sprowadzali miód zagraniczny w cenie 1,80 za kilogram.
Bartnicy
nadgoplańscy zaopatrywali się w niezbędny sprzęt i narzędzia w
chojnickiej fabryce przyborów pszczelarskichJ. F. GEHRKE. Wychodził
fachowy katalog ofertowy z 1937 roku, potwierdzający profesjonalny
sprzęt u pszczelarzy.
Towarzystwo
Pszczelarzy Nadgoplańskich zaopatrywało drobnych odbiorców w
etykiety i banderole. Były one niezbędne dla dalszej sprzedaży
nieprzetworzonego miodu, rozlewanego przez nabywców do małych
słoiczków. Sądząc po zachowanej na dokumentach pieczęci i
nadruku na papierze firmowym, etykiety musiały być równie
interesujące. Zachowało się pismo reprezentanta Szymańskiego w
sprawie owych etykiet. „Zaleca się – pisał pan Szymański –
aby WPan niezwłocznie dał do druku 10 000 sztuk etykietów
efektownych do nalepienia na słoje z miodem. Etykiety mogłyby być
w kolorze zielonym, w środku znak ochronny – wieża z dwoma ulami
w kolorze żółtym, zaś wkoło tejże napis jak na stemplu Wpanów
w kolorze czerwonym. U dołu pod okrągłym stemplem wzdłuż –
tekst: „gwarantowany czysty miód pszczelny leczniczy”.
Niestety
nie zachowały się zapiski czy i w jakim stopniu sugestie
reprezentanta zostały przy projektowaniu etykiet wzięte pod uwagę.
Poza Śląskiem Towarzystwo posiadało układy handlowe w
Wielkopolskim Związku Pszczelarzy w Poznaniu. Kujawski miód w
znacznych ilościach i dość często nabywał nestor polskiego
cukiernictwa – warszawska firma WEDEL. Pomniejszych odbiorców
było wielu, zarówno na terenie województwa bydgoskiego jak i poza
nim. Tak, więc nadgoplańskie pszczelarstwo było prężnym
przedsiębiorstwem, prowadzonym profesjonalnie i energicznie przez
długoletniego prezesa – Józefa Czosnowskiego. Utrzymywało
kontakty z Majętnością w Ostrowie należącą do dra Juliusza
Trzcińskiego. Wystarczy nadmienić, że w 1936 roku sprzedano 2,236
kg miodu.
W
tym samym roku, 9 marca, na zasadzie postanowienia wojewody
poznańskiego Towarzystwo zostało wpisane do rejestru stowarzyszeń
Poznańskiego Urzędu z Nr. 858 pod nazwą Towarzystwo Pszczelarzy
Nadgoplańskich w Kruszwicy z siedzibą w Kruszwicy. Z kolei 3 marca
1938 roku obecność prezesa Czosnowskiego na konferencji Pomorskiego
Związku Pszczelarzy w Toruniu zaowocował przystąpieniem
kruszwickich pszczelarzy do tego Związku. W tym notatce
sprawozdawczej prezes Czosnowski m. in. napisał „...Uzgodniona
została również sprawa cukru na wiosnę!” - to dowodzi, jak
trudno było w tym czasie o cukier. W tym okresie Towarzystwo liczyło
blisko stu członków – taką deklarację złożył prezes
Czosnowski w momencie wstąpienia w struktury Związku.
Listy
cukrowe 1938 i 1939 roku wymieniają ponad osiemdziesiąt nazwisk
pszczelarzy, którzy pozyskiwali cukier poprzez Towarzystwo.
Lista
członków Towarzystwa Pszczelarzy z Kruszwicy w latach 30tych XX
wieku:
- Józef Czosnowski (Inowrocław) – 25 rojów
- Walenty Spletsteser (Kruszwica) – 27
- Stanisław Borowiak (Kruszwica)
- Stanisław Goebel (Kruszwica) – 8
- Czesław Badyna (Kruszwica) – 15
- Stanisław Mazurkiewicz (Kruszwica) – 50
- Mieczysław Gotówka (Witowice) – 50
- Hugo Schneider (Rożniaty) – 40
- Teodor Grohte (Racice) – 45
- Edward Daum (Lachmirowice) – 9
- Paul Meller (Polanowice) – 10
- Piotr Wojtkiewicz (Kruszwica)
- Henryk Makowski (Kruszwica) – 280
- Józef Szczechowski (Kruszwica)- 10
- Mieczysław Skowron (Kruszwica) – 25
- Józef Stanisławski (Kruszwica) – 6
- Stanisław Szczeciński (Kruszwica) – 6
- Franciszek Kamiński (Kruszwica) – 3
- Edmud Berndt (Kruszwica) – 20
- Piotr Duszczak (Kruszwica) – 25
- Tadeusz Wojdyła (Kruszwica) – 6
- Stanisław Samertyk (Bożejewice) – 10
- Antoni Kwiatek (Bożejewice) – 12
- Helena Powałowska (Bożejewice) – 10
- Franciszek Żakowski (Bożejewice) – 15
- Władysław Zdziarski (Bożejewice) – 16
- Antoni Olejnik (Żerniki) – 15
- Stefan Solarczyk (Gocanowo) – 30
- Mieczysław Maskuliński (Kruszwica) – 15
- Franciszek Alęsander (Piecki) – 7
- Stefan Lewandowski (Rusinowo) – 35
- Stanisław Migdlikowski (Gocanowo) – 14
- Jan Jamroziak (Kobylniki) – 6
- Władysław Przybysz (Jerzyce) – 41
- Władysław Przybysz (Jerzyce) – 13
- Edmund Kucharski (Jerzyce) – 10
- Sylwester Walkowiak (Jerzyce) – 10
- Franciszek Wołosiński (Jerzyce) – 10
- Tadeusz Krenz (Wola Wapowska) – 30
- Leon Wysocki (Bachorce) – 7
- Andrzej Sekiła (Kobylnica) – 33
- Józef Sekiła (Kobylnica) – 40
- Władysław Nowicki (Chełmce) – 20
- Antni Borys (Chełmce) – 15
- Michał Fiutak (Papros) – 5
- Kazimierz Kujawa (Bachorce) – 4
- Jan Grabowski (Bachorce)
- Wadysław Bassa (Kobylnica) – 11
- Ludwik Paluszak (Janikowo) – 20
- Stanisław Mila (Sławsk)
- Józef Przybyliński (Piaski) – 18
- Kazimierz Pawłowski (Sławsk)
- Bronisław Szymanda (Kruszwica)
- Łukasz Stanny (Bachorce)
- Jan Grabowski (Bachorce?)
- Michal Urbaniak (Ostrowo)
- Stanisław Nowak (Chełmce)
- Roman Drwęcki (Kobylnica)
- Ignacy Przybysz (Karsk)
- Franciszek Ćwikła (Karsk)
- Teofil Chmielowski (Wola Wapowska)
- Leon Łukowiak (Polanowice)
- Izydor Zieliński (Janocin)
- Andrzej Szymczak (Kruszwica)
- Stanisław Barałkiewicz (Kruszwica)
- Jan Kostrzak (Sławsk)
- Kazimierz Drygalski (Sławsk)
- Maryja Milowa (Sławsk)
- Wincenty Waszak (Bożejewice)
- Leon Matyjaszczyk (Jerzyce)
- Michał Stanek (Sokolniki)
- Franciszek Kaczmarek (Głębokie)
- Piotr Spulecki (Janikowo)
- Franciszek Wesołowski (Włostowo)
- Wacław Ziętara (Włostowo)
- Jan Siwert (Racice)
- Tadeusz Kamycki (Kicko)
- Sylwester Walkowiak (Jerzyce)
- Bernard Kołodziejski (Głębokie)
- Kazimierz Winczowski (Zaborowo)
- Majętność Ostrowo
- Majętność Tarnowo
- Majętność Popowo
- Majętność Jarkowo
W
aktach Towarzystwa zachowało się zaproszenie do wzięcia udziału w
Wystawie Pszczelniczej, w dniach 3-5 września 1939 roku, otrzymane
od Pomorskiego Związku Pszczelarzy – Oddział w Chojnicach.
Wystawa miała być „urządzona celem uczczenia 50 rocznicy
istnienia Oddziału, jak również w celu krzewienia i pogłębiania
pszczelnictwa w okręgu”. Impreza miała być połączona z targami
miodu, a eksponaty wystawowe, zasługujące na uznanie – nagradzane
medalami i dyplomami.
Nie
wiadomo, czy wystawa się odbyła. Należy sądzić, że Chojnicom,
leżącym na granicy z Niemcami – przeszkodziły w jej urządzeniu
działania wojenne. W tamte ponure wrześniowe dni Towarzystwo
Pszczelarzy Nadgoplańskich straciło długoletniego prezesa, Józefa
Czosnowskiego, który został przez Niemców rozstrzelany.
Po
wojnie koło pszczelarzy zorganizował na nowo jego prezes Edmund
Berndt.
Źródło:
B. Grabowski, 100-lecie Koła Pszczelarskiego w Kruszwicy, Historia
niezwykłej pasji, XXXIII Wojewódzki Dzień Pszczelarza, Lubliniec
2016, s. 15-22.
1Władysław
Sikorski urodzony w Pomorzany koło Kłodawy, tam ukończył szkołę
podstawową. Żonaty z Wandą z domu Góreczną, pochodzącą z
Krośniewic. Ukończył Technikum Elektryczne we Wronkach i
Technikum Energetyczne w Bydgoszczy. Kończył liczne kursy
mechanizacji i podobnych związanych z praca w Kujawską Wytwórnią
Win, które odbywały się w Warce, w Centralnym Ośrodku
Szkoleniowym. Do Kruszwicy przybył w 1956 r. Pierwotnie nakaz pracy
otrzymał w cukrowni w Lesznie, ale został on na prośbę zmieniony
na pracę w winiarni kruszwickiej. W KWW w Kruszwicy początkowo
pracował na dziale technicznym (od 1956 r.), zajmował się
elektryfikacją zakładu i inwentaryzacją maszyn. Później przez
15 lat był głównym elektrykiem w fabryce. Pełnił również
funkcję głównego mechanika, a przed emeryturą w 1996 r. był
pełnomocnikiem dyrektora do spraw technicznych. Zajmował się
inwestycjami, zakupem sprzętu i maszyn na potrzeby KWW. Wraz z żoną
mieszka w Kruszwicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz