W
walce o hegemonie w Europie Środkowo-Wschodniej w XVII w., brała
udział Rzeczpospolita Polska. Jej głównym rywalem była Rosja. W
przeciwieństwie jednak do swego wschodniego sąsiada państwo
polsko-litewskie przeżywało w tej epoce załamanie, jeżeli już
nie pozycji mocarstwowej, to w każdym razie poważnego znaczenia
międzynarodowego. Szczególnie dotkliwe dla Polski były straty
ludnościowe sięgające 60 % ogółu mieszkańców. Miało to spory
wpływ na sytuację gospodarczą kraju, a mianowicie na zwiększenie
się liczby łanów pustych i spowodowało to spadek produktywności
na polach, spadek produkcji zboża. Najwięcej jednak szkód
wyrządziły wojny. Kryzys gospodarczy w połowie wieku spowodował
inflację pieniądza, co spowodowało pogłębienie się ciężkiej
sytuacji w jakiej znalazł się skarb państwa, zalegający z
wypłatami żołdu. Armia polska i sztuka wojenna, stojąca jeszcze
niedawno bowiem w pierwszej połowie wieku na wysokim poziomie, już
w drugiej przeżywała wyraźny kryzys. Niestety zabrakło
kontynuacji znakomitego kunsztu politycznego i wojennego Jana
Sobieskiego. Także stosowanie liberum
veto doprowadziło
do upadku znaczenia sejmów, których kompetencje w założeniu były
bardzo znaczne. Stosunkowo najsprawniejszym organem pozostała rada
senatu, a wpływ na nią ciągle miał król, co w znacznej mierze
decydowało o jego pozycji w państwie. Podsumowując władza w
Rzeczypospolitej była słaba. Drogi króla i szlachty rozeszły się,
czego skutkiem był rokosz sandomierski już w 1606 r. i finał
sprawy w rokoszu Lubomirskiego (1655-1666). Marszałek Jerzy
Lubomirski i szlachta wystąpili przeciw reformą z próbą elekcji
na czele. W ogniu wojny domowej, w krwawej bitwie pod Mątwami (13
lipca 1666), pogrzebane zostały ostatecznie na okres niemal wieku
wysiłki zmierzające do naprawy Rzeczypospolitej.
Rosła
w siłę Szwecja, a w zasadzie polityka absolutyzmu, opierająca się
na zasadzie walki ze swoimi przeciwnikami. Szwecja posiadała
doskonale zorganizowaną armię lądową za Gustawa Adolfa. Szwedzi z
świetnym zapleczem administracyjnym, składającym się z pięciu
głównych resortów nastawieni byli na politykę wojenną, która w
konsekwencji miała zapełniać skarbiec, ale ostatecznie zamykała
krąg wedle zasady głoszonej przez Wallensteina, mówiącej że:
wojna winna żywić wojnę. Prowadzenie wojny wiązało się z
utrzymaniem silnej armii, na taką trzeba było poważnych środków
finansowych, a to z kolei można było osiągnąć prowadząc
politykę wojenną. Utrzymanie wojska przerastało możliwości
wewnętrzne państwa.
Początek
XVII w. nie zwiastował Kruszwicy nadchodzącej tragedii. Według
lustracji z r. 1616 stał jeszcze zamek, a na zamku „kamienica”.
Obiekt łączyło nowe i stare budownictwo, stała łaźnia i „wieża
na ośm grani”. Kaplicy nie było na zamku. Na przygródku, czyli
na podgrodziu było 2 kmieci i stał tu też browar. Na grodztwie
stało 5 ogrodników.
Pierwszą
połowę XVII w. można zaliczyć do okresu rozkwitu Kruszwicy, do
czego przyczynił się starosta kruszwicki – Maciej Grabski
(1617-1628). Z jego czasów pochodzą liczne źródła materialne
odnalezione przez archeologów, takie jak fragmenty drzwi, okien,
pieców, ciosy kamienne, fragmenty odrzwi, fragmenty kamieniarki
okiennej, ceglane kształtki, gliniane płytki posadzkowe, dachówki
itp. Ciekawym znaleziskiem są również fragmenty szyb okiennych,
szczególnie witraży, na uwagę zasługuję jeden z nich, z wyrytym
imieniem: Macziey… a Starosta”, napis związany ze wspomnianym
Maciejem Grabskim. Liczne fragmenty kafli pieców, świadczą o tym
jak wielką uwagę przywiązywano do sztuki zamkowej, wiary, a także
w jaki sposób ogrzewano pomieszczenia zamkowe. Kafle przedstawiały
np. ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, czy wizerunek świętych, tj.
Katarzyna trzymająca miecz i księgę. Lustracja z 1616 r., wspomina
także o meblach zamkowych, czyli wyposażeniu izb. Były tam ławy,
zydle, stoły, szafy w murze, skrzynie z okuciami żelaznymi, drzwi z
klamkami mocowane na żelaznych mocowaniach, zamykane na haczyk i
kluczyk. W łaźni znajdował się piec. Odnaleziono również
zastawę kuchenną, w większości glinianą i stołową: garnki,
patelnie, dzbany, kubki, rynienki, talerze, butelki i butle, puchary,
kielichy, szklanki, czarki, noże itp. Szwedzi, którzy zajmowali
zamek w drugiej połowie XVII w. spożywali: żyto, jęczmień,
owies, mięso krowie, świń, koni i ptasie, a także dziczyznę:
sarny, zające, wiewiórki i ptaki, spożywano również ryby:
leszcze, okonie i płocie. Dokładnie opisują to archeolodzy, którzy
znaleźli kości zwierzęce w miejscu, gdzie znajdowała się
spiżarnia i kuchnia zamkowa i okolicy zamku.
Mieszkańcy
zamku dbali o higienę, świadczą o tym znaleziska w postaci
grzebieni i przyborów toaletowych, szpatułek i oczywiście
pomieszczenia – łaźni. Dla rozgrywki grano w kości, szachy,
kulki itp. Zimą dla rozgrywki jeżdżono na łyżwach. Istniały
również zabawki dla dzieci. W późniejszym okresie mieszkańcy
zamku palili tytoń w fajkach. Do pisania używali rylców,
luksusowych wytworów z kości słoniowej.
Na
zamku mieściło się archiwum grodzkie, które uległo zniszczeniu w
pożarze. Ocalały z niego dwie księgi z lat 1585 i 1586,
przechowywane w zbiorach Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w
Poznaniu, oraz brązowe okucia innych ksiąg, odkopane w jednej z
piwnic Zamku. Do ciekawych odkryć należy pierścień ze złota
pochodzący z wykopalisk na dawnym dziedzińcu zamkowym i ozdobna,
brązowa tarcza zegara (pektoralika) z XVII w., odkryta w ruinach
Zamku w czasie wykopalisk. Odnaleziono również sporo monet z tego
okresu, np. obol cieszyński Ferdynanda III z 1644 r. Wraz z rozwojem
broni palnej, Zamek zaczął pełnić funkcje rezydencji, a nie jak w
czasach średniowiecza warowni obronnej.
Zamek
był zbudowany z cegły o formacie 28x9x13 cm, ułożonej w tzw.
wątku polskim (w każdej warstwie na zmianę wozówka i główka),
typowy dla XIV w. O rozplanowaniu zamku mówi lustracja z 1616 r.
oraz najstarszy zachowany widok zamku z 1655 r., z czasów najazdu
szwedzkiego, rytowany przez W. Swiddego w 1694 r., a rysowany przez
późniejszego marszałka E. J. Dahlberga, sprawującego funkcje
naczelnego inżyniera obozów szwedzkich. Widok ten został
opublikowany w dziele S. Puffendorfa o czynach Karola Gustawa.
Miedzioryt ten, zawierał kilka pomyłek, między innymi przedstawiał
Wisłę, zamiast Gopła. Przez długie lata traktowany był i nadal
jest uważany za dobre źródło. Nie co światła na obraz zamku w
tym czasie dają również badania archeologiczne. Zamek ułożony
był na planie prostokątnym, otoczony wysokim murem ceglanym z
blankowaniem i gankiem dla straży, posiadał, oprócz zachowanej do
dziś ośmiobocznej wieży narożnej, także dwa budynki stojące
przy murach. W początku XVII w. powstało najprawdopodobniej,
wymienione w 1616 r. jako „budowanie nowe” przedłużenie
skrzydła gotyckiego. Brama wjazdowa znajdowała się zapewne od
strony wschodniej. Oprócz murów zamek był otoczony w dole
częstokołem. Wieża była strażnicą i miejscem ostatniego oporu w
razie zdobycia zamku; dlatego ma jedno wejście umieszczone wysoko.
Wchodziło się do niej z ganku obronnego na murze obwodowym. Ze
względów obronnych nie przylegał do niej żaden budynek, główne
skrzydło, służące celom mieszkalnym, znajdowało się od strony
południowej. Takie rozplanowanie jest typowe dla zamków budowanych
przez Kazimierza Wielkiego. Zamek stopniowo podupadał, duży wpływ
na to miały pożary z końca XVI w.
Zamek
kruszwicki był siedzibą starostów. W 1519 r. uległ pożarowi, po
którym został odbudowany. W czasie drugiej wojny szwedzkiej zdobyty
przez Szwedów, został przez nich w 1657 r. zniszczony. Fosę
zasypaną gruzem i ziemią.
Do
czasów wojny ze Szwedami istniała szkoła w Kruszwicy. Jak
wyglądało szkolnictwo – opisuje Maciej Dąbrowski, archidiakon
kruszwicki. Rektor szkoły miał do pomocy kantora, który uczył i
szkolił w muzyce, a w pewne święta nawet w śpiewie chóralnym.
Dziatwa przerabiała program „trivium” i zasady religii. Rektor
szkoły otrzymywał wynagrodzenie: od kanonika-scholastyka 4 grzywny,
a z kasy kapitulnej 4 złp. Należały się jemu dziesięciny z
Łagiewnik, i to: w pierwszym roku 4 złp, w drugim 2 złp, w trzecim
roku wieś Łagiewniki była wolna od świadczeń na rzecz rektora
szkoły, Tak samo otrzymywał od świątników (było ich czterech)
żywność, którą oceniano na 8 złp. Rocznie. Zwyczaj ten
utrzymywał się i obowiązywał z zarządzenia miejscowego biskupa i
miał być w przyszłości zachowany. Uczniowie otrzymywali poprzez
prokuratora kapitulnego z okazji uroczystych posiedzeń kapituły 8
złp. Z racji introdukcji nowego prałata lub kanonika uczniowie
dostawali 6 złp. Szkoła kolegiacka stała na poziomie bardzo
niskim, bo średniowiecznego „trivium”, gdzie uczono łaciny, a
więc gramatyki, retoryki, czyli umiejętności układania mów i
listów, oraz dialektyki, na pewno też śpiewu kościelnego, ale
arytmetyki w panie nie było. Nie powstała więc w owym czasie, w
Kruszwicy żadna szkoła wyżej zorganizowana. Szkoła przetrwała do
wojen szwedzkich. W r. 1665 kapituła przeprowadziła jej wizytację,
ale w r. 1690 kanonicy zastanawiali się nad pozyskaniem nauczyciela
i wznowienia nauki, co niewątpliwie nastąpiło.
Najazd
szwedzki w roku 1655 przyniósł ogromne spustoszenia. Kanonicy
uciekli, akta kapitulne nie były prowadzone, ale kolegiata nie
została spalona, ocalało archiwum ukryte w podziemiach. Za to
Szwedzi odchodząc spalili zamek i miasto. Z zamku ocalała tylko
wieża, reszta powoli popadła w ruinę. W r. 1657, kiedy Szwedzi
opuścili Kruszwicę, było w mieście 8 mieszczan, na Grodztwie
osiadło nieco Żydów, trudniących się handlem i rzemiosłem.
Folwark grodzki miał wszystkie budynki spalone, „role folwarczne
wszystkie odłogiem leżą”. Na Grodztwie-wsi wszystko było
spustoszone, były tylko ślady chałup i wiatraka. Mostów już nie
było, był tylko przewóz, który należał do starosty i przynosił
po przeliczeniu na pieniądze 20 złp. Rocznie, które pobierano w
naturze. Na stan zamożności mieszczan rzucają światło ciężary
dawane staroście. Otóż mieli oni dawać „gajowego” za susz od
konia 6 korcy owsa rocznie. Dawało je tylko dwu mieszczan, ponieważ
inni koni nie mieli. Od każdego waru przy warzeniu piwa, w którym
to warze ma być 20 korcy miary kruszwickiej, mieszczanie mieli dawać
do zamku po 1 złp. Rocznie, Żydzi z grodztwa dawali „kamień”
nieszmalcownego – zapewne łoju za 3 złp.
Okupacja
szwedzka trwała dwa lata. Rozpoczęła się 12 stycznia 1655 r.
Szwedzi wycofali się z kompletnie spustoszonej i wyludnionej
Kruszwicy. W złupionym i wyniszczonym mieście mieszkało w tym
czasie zaledwie 8 mieszczan. Splądrowano i ograbiono kolegiatę.
Spalono mosty nad Gopłem. Zniszczone i spalone zostały również
okoliczne wsie. Po złupieniu Szwedzi spalili Zamek w Kruszwicy,
wysadzili jego mury w powietrze, niszcząc archiwa zamkowe. Wraz z
spaleniem zamku przepadły dokumenty gromadzone przez lata przez sąd
grodzki. Obecność szwedzka przypada na okres piastowania urzędu
kasztelańskiego przez Konstantego Kazimierza Szczawińskiego herbu
Prawdzic, który zarządzał kasztelanią w latach 1653-1684. Nie
wiemy jednak, czy rezydował wówczas na Zamku i czy w ogóle
sprawował swój urząd. Kasztelania istniała w Kruszwicy jeszcze
przez długie lata, mimo zniszczonego Zamku. Od tragicznego czerwca
1657 r., przez 36 lat nie wiemy o pozostałościach Zamku nic. Dnia
13 listopada 1693 roku pojawia się w laudum sejmiku radziejowskiego,
przy okazji zabiegów o zwolnienie z podatków Kruszwicy i Skulska,
niewielka wzmianka o wyglądzie Zamku po zburzeniu: „...kiedy nie
tylko wszystkie prawie miasteczka, ale i reclinatorium kiedyś
wielkich królów Piastorum Kruświca, Skolsk, monstrum tylko ruderum
murów zamkowych extat...”.
1
czerwca 1699 r., na sejmiku szlachty kujawskiej w Radziejowie, w
laudum, znajdujemy kolejna wzmiankę o okolicznych zamkach, w tym o
Kruszwickim. Istnieje nie wiele informacji o tym co działo się z
zamkiem w następnym stuleciu. Zamek został więc najprawdopodobniej
wysadzony przez Szwedów, nie była to może duża eksplozja, o czym
świadczy przetrwanie wieży, a także przypuszczenie, że żołdacy
nie marnowaliby bezsensownie większej ilości prochu, a także, że
dachówki nie znajdowali badacze w potencjalnej odległości większej
eksplozji, a tylko w okolicy wyspy. Z pewnością jednak drewniane
zabudowy zamkowe strawił pożar. Ślady pożaru widać na
piwnicznych murach, na dachówkach, gąsiorach i cegłach. Osmolone
ściany do dziś można zobaczyć wewnątrz kazimierzowskiej wieży.
Szwedom
nie zdołała do końca oprzeć się również Kolegiata. Naprawiona
w 1618 r. drewniana kruchta została zniszczona w czasie najazdu, w
późniejszym czasie wstawiono nową kruchtę, murowaną w stylu
barokowym. W 1684 r. pokryto ja dachówkami. Była kilkakrotnie
naprawiana w XVIII w. W 1623 r. biskup kujawski Paweł Wołucki
własnym kosztem sprawił nowy ołtarz wielki. W XVII w. ufundowano
również ołtarze: św. Stefana, św. Krzyża, św. Antoniego i
Anioła Stróża. W 1628 r. po raz pierwszy wzmiankowany jest tzw.
nowy kapitularz, czyli kwadratowe pomieszczenie na emporze dostępne
osobnym wejściem z chóru muzycznego. W okresie wojny
polsko-szewdzkiej w latach 1655-1660 kanonicy uciekli, a kościół
został zniszczony (ołtarz główny, wieża i kruchta). Ocalało
jednak archiwum kapituły, ukryte w podziemiach kościoła. W latach
1687-1679 uszkodzoną przez Szwedów wieżę zwieńczono kopuła w
stylu barokowym, na której osadzono klucze św. Piotra. Według
opisu z 1889 r. Na wyposażeniu kościoła znajdowały się dwie
tablice marmurowe w nawie upamiętniające kanoników kruszwickich;
Jana Sieklickiego (zm. 1625) i Pawła Psczonowskiego (zm. 1671), we
wieży znajdowały się trzy dzwony, drugi pochodzi z 1608 r. z
napisemGloria
in exelsis Deo.
Zabytki
zachowane we wnętrzu Prezbiterium Kolegiaty, z XVII w.: na pierwszym
filarze od północy znajduje się renesansowa, marmurowa
tablica epitafialna kanonika kruszwickiego Pawła Psczonowskiego (zm.
1671) z herbem Orla u dołu. Napis na tablicy (tłum. z łac.)
głosi: Zatrzymaj
się pielgrzymie dążący do wieczności, którą godny podziwu
czcigodny Paweł Psczonowski kanonik i kaznodzieja kruszwicki, ażeby
szczęśliwie osiągnąć, studia z pobożnością podjął w
Akademii we Wiedniu i uzyskawszy doktorat, wrócił do ojczyzny na
Uniwersytet do Krakowa, gdzie głosząc kazania w języku łacińskim
dla studentów i profesorów, stał się sławnym. Po pielgrzymce do
Rzymu wspaniale duszpasterzył jako proboszcz w Kowalu, potem został
we Włocławku w katedrze penitencjarzem, gdzie był też rektorem
seminarium i biegłym w orzeczeniach sądowych, stad został
wyniesiony do godności kanonika w Kruszwicy, gdzie uczył o życiu
wiecznym i prawie w 60 roku życia 30 kwietnia 1671 r. do wieczności
przeszedł. Proś za nim o odpoczynek wieczny. Pod
emporą zachodnią wmurowane są, fundowane przez biskupa
włocławskiego Wawrzyńca Gembickiego w 1614 r. dwie marmurowe
płyty, poświęcone legendarnym początkom kościoła kruszwickiego
i pierwszym biskupom kruszwickim. Napis po przetłumaczeniu z łaciny
brzmi: Wiecznej
pamięci i niezachwianej nigdy cnocie trzech biskupów, którzy
pierwsi zasiedli na stolicy kruszwickiej, wiarę chrześcijańską
rozkrzewiali nauka, rozszerzali troskliwą czujnością i utwierdzali
świątobliwością żywota swego., Lucydusowi, Maurycemu,
Masrcelemu, z których pierwszy roku Pańskiego 993, drugi 1014,
trzeci 1033 z tego na lepsze przeniósł się życie i tu pochowani,
spoczywają, poświęca ten pomnik w roku 1614 ks. biskup włocławski
Wawrzyniec Gembicki. Sentencja
na drugiej płycie: Stań
przechodniu i zastanów się nad starodawnością i zmiennością
rzeczy ludzkich. Tu spoczywają dwaj biskupi kruszwiccy, Wincenty i
Andrzej Rzymianin, pierwszy z nich, czwarty z kolei biskup, w roku
1055, a drugi zaś, piąty z rzędu biskup, w roku 1081 żyć
przestali. Westchnij i powiedz sobie: ileż to dowodów przemawia za
starodawnością katolicką, ileż zabija naleciałości heretyckie.
Pomnik ten wystawił, miłością pobożną przejęty, ks. biskup
włocławski i pomorski Wawrzyniec Gembicki w roku 1614. Z
ciekawszych darów należących do zabytków Kolegiaty należą
również: srebrna puszka ofiarowana w 1647 r. przez kantora
włocławskiego i kanonika kruszwickiego Łukasza Dąmbskiego i
puszka z 1644 r. z nakrywką, na której widniał monogram P.J. w
promieniach, srebrny kielich pozłacany z 1622 r., z fundacji
kapituły kruszwickiej; obraz św. Rodziny z końca XVII w., Święci
Tosso z 1614 r., i Trudo również z 1614 obrazy znajdują się w
Gnieźnie w Muzeum Archidiecezjalnym. Piękty Lichtarz z herbem
Awdaniec, dar dziekana kruszwickiego i kanonika włocławskiego
Stanisława Pomorskiego, 1644 r., Pacyfikał z lat 30-tych XVII w., z
relikwiami św. Walentego; późnorenesansowy relikwiarz św.
Wojciecha na wzór gnieźnieńskiego. Wyk. Zachariasz Lange, 2 ćw.
XVII w., Tacka i ampułki z końca XVII w. z cechą m. Augsburga i
inicjałami złotnika S. Myliusa. Kielichy manierystyczne, pierwszy z
ok. 1616 r., z herbem Niesobia, dar kanonika kruszwickiego Piotra
Biskupskiego; drugi z 2 ćw. XVII w. z inicjałami F. M.; a także
Dalmatyka z ok. połowy XVII w., Welum z 1700 r. z herbem Dołęga,
fundowane przez kanonika kruszwickiego Kazimierza Kamińskiego;
portrety trumieene młodej kobiety o inicjałach D. Z., zm. w 1697
r., i nieznanej kobiety o inicjałach G. T. zm. 1699 r., Ołtarz
Matki Boskiej Częstochowskiej z 1656 r., żyrandol (tzw. pająk) z
1643 r., dar kanclerza kruszwickiego Andrzeja Ługowskiego.
Opracowanie
Bartłomiej Grabowski
Źródła:
- Z. Wójcik, Historia Powszechna, Wiek XVI-XVII, Warszawa 2004.
- K. Hewner, Kolegiata śś. Piotra i Pawła w Kruszwicy, Świadek dziewięciu stuleci, Kruszwica 1998.
- Poczet królów i książąt polskich, red. A. Garlicki, Warszawa 1996.
- Kruszwica, zarys monograficzny, red. J. Grześkowiak, Toruń 1965.
- W. Dzieduszycki, M. Maciejewski, M. Małachowicz, Zamek Kruszwicki, Kruszwica 2014.
- Obrazek: Schematyczny rzut Zamku - fragment grafiki z 1694 r. W. Swiddego, Zamek Kruszwicki, skan, s. 92.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz