wtorek, 11 grudnia 2018

Kruszwica w XVII w.


W walce o hegemonie w Europie Środkowo-Wschodniej w XVII w., brała udział Rzeczpospolita Polska. Jej głównym rywalem była Rosja. W przeciwieństwie jednak do swego wschodniego sąsiada państwo polsko-litewskie przeżywało w tej epoce załamanie, jeżeli już nie pozycji mocarstwowej, to w każdym razie poważnego znaczenia międzynarodowego. Szczególnie dotkliwe dla Polski były straty ludnościowe sięgające 60 % ogółu mieszkańców. Miało to spory wpływ na sytuację gospodarczą kraju, a mianowicie na zwiększenie się liczby łanów pustych i spowodowało to spadek produktywności na polach, spadek produkcji zboża. Najwięcej jednak szkód wyrządziły wojny. Kryzys gospodarczy w połowie wieku spowodował inflację pieniądza, co spowodowało pogłębienie się ciężkiej sytuacji w jakiej znalazł się skarb państwa, zalegający z wypłatami żołdu. Armia polska i sztuka wojenna, stojąca jeszcze niedawno bowiem w pierwszej połowie wieku na wysokim poziomie, już w drugiej przeżywała wyraźny kryzys. Niestety zabrakło kontynuacji znakomitego kunsztu politycznego i wojennego Jana Sobieskiego. Także stosowanie liberum veto doprowadziło do upadku znaczenia sejmów, których kompetencje w założeniu były bardzo znaczne. Stosunkowo najsprawniejszym organem pozostała rada senatu, a wpływ na nią ciągle miał król, co w znacznej mierze decydowało o jego pozycji w państwie. Podsumowując władza w Rzeczypospolitej była słaba. Drogi króla i szlachty rozeszły się, czego skutkiem był rokosz sandomierski już w 1606 r. i finał sprawy w rokoszu Lubomirskiego (1655-1666). Marszałek Jerzy Lubomirski i szlachta wystąpili przeciw reformą z próbą elekcji na czele. W ogniu wojny domowej, w krwawej bitwie pod Mątwami (13 lipca 1666), pogrzebane zostały ostatecznie na okres niemal wieku wysiłki zmierzające do naprawy Rzeczypospolitej.

Rosła w siłę Szwecja, a w zasadzie polityka absolutyzmu, opierająca się na zasadzie walki ze swoimi przeciwnikami. Szwecja posiadała doskonale zorganizowaną armię lądową za Gustawa Adolfa. Szwedzi z świetnym zapleczem administracyjnym, składającym się z pięciu głównych resortów nastawieni byli na politykę wojenną, która w konsekwencji miała zapełniać skarbiec, ale ostatecznie zamykała krąg wedle zasady głoszonej przez Wallensteina, mówiącej że: wojna winna żywić wojnę. Prowadzenie wojny wiązało się z utrzymaniem silnej armii, na taką trzeba było poważnych środków finansowych, a to z kolei można było osiągnąć prowadząc politykę wojenną. Utrzymanie wojska przerastało możliwości wewnętrzne państwa.

Początek XVII w. nie zwiastował Kruszwicy nadchodzącej tragedii. Według lustracji z r. 1616 stał jeszcze zamek, a na zamku „kamienica”. Obiekt łączyło nowe i stare budownictwo, stała łaźnia i „wieża na ośm grani”. Kaplicy nie było na zamku. Na przygródku, czyli na podgrodziu było 2 kmieci i stał tu też browar. Na grodztwie stało 5 ogrodników.

Pierwszą połowę XVII w. można zaliczyć do okresu rozkwitu Kruszwicy, do czego przyczynił się starosta kruszwicki – Maciej Grabski (1617-1628). Z jego czasów pochodzą liczne źródła materialne odnalezione przez archeologów, takie jak fragmenty drzwi, okien, pieców, ciosy kamienne, fragmenty odrzwi, fragmenty kamieniarki okiennej, ceglane kształtki, gliniane płytki posadzkowe, dachówki itp. Ciekawym znaleziskiem są również fragmenty szyb okiennych, szczególnie witraży, na uwagę zasługuję jeden z nich, z wyrytym imieniem: Macziey… a Starosta”, napis związany ze wspomnianym Maciejem Grabskim. Liczne fragmenty kafli pieców, świadczą o tym jak wielką uwagę przywiązywano do sztuki zamkowej, wiary, a także w jaki sposób ogrzewano pomieszczenia zamkowe. Kafle przedstawiały np. ukrzyżowania Jezusa Chrystusa, czy wizerunek świętych, tj. Katarzyna trzymająca miecz i księgę. Lustracja z 1616 r., wspomina także o meblach zamkowych, czyli wyposażeniu izb. Były tam ławy, zydle, stoły, szafy w murze, skrzynie z okuciami żelaznymi, drzwi z klamkami mocowane na żelaznych mocowaniach, zamykane na haczyk i kluczyk. W łaźni znajdował się piec. Odnaleziono również zastawę kuchenną, w większości glinianą i stołową: garnki, patelnie, dzbany, kubki, rynienki, talerze, butelki i butle, puchary, kielichy, szklanki, czarki, noże itp. Szwedzi, którzy zajmowali zamek w drugiej połowie XVII w. spożywali: żyto, jęczmień, owies, mięso krowie, świń, koni i ptasie, a także dziczyznę: sarny, zające, wiewiórki i ptaki, spożywano również ryby: leszcze, okonie i płocie. Dokładnie opisują to archeolodzy, którzy znaleźli kości zwierzęce w miejscu, gdzie znajdowała się spiżarnia i kuchnia zamkowa i okolicy zamku.

Mieszkańcy zamku dbali o higienę, świadczą o tym znaleziska w postaci grzebieni i przyborów toaletowych, szpatułek i oczywiście pomieszczenia – łaźni. Dla rozgrywki grano w kości, szachy, kulki itp. Zimą dla rozgrywki jeżdżono na łyżwach. Istniały również zabawki dla dzieci. W późniejszym okresie mieszkańcy zamku palili tytoń w fajkach. Do pisania używali rylców, luksusowych wytworów z kości słoniowej.

Na zamku mieściło się archiwum grodzkie, które uległo zniszczeniu w pożarze. Ocalały z niego dwie księgi z lat 1585 i 1586, przechowywane w zbiorach Wojewódzkiego Archiwum Państwowego w Poznaniu, oraz brązowe okucia innych ksiąg, odkopane w jednej z piwnic Zamku. Do ciekawych odkryć należy pierścień ze złota pochodzący z wykopalisk na dawnym dziedzińcu zamkowym i ozdobna, brązowa tarcza zegara (pektoralika) z XVII w., odkryta w ruinach Zamku w czasie wykopalisk. Odnaleziono również sporo monet z tego okresu, np. obol cieszyński Ferdynanda III z 1644 r. Wraz z rozwojem broni palnej, Zamek zaczął pełnić funkcje rezydencji, a nie jak w czasach średniowiecza warowni obronnej.

Zamek był zbudowany z cegły o formacie 28x9x13 cm, ułożonej w tzw. wątku polskim (w każdej warstwie na zmianę wozówka i główka), typowy dla XIV w. O rozplanowaniu zamku mówi lustracja z 1616 r. oraz najstarszy zachowany widok zamku z 1655 r., z czasów najazdu szwedzkiego, rytowany przez W. Swiddego w 1694 r., a rysowany przez późniejszego marszałka E. J. Dahlberga, sprawującego funkcje naczelnego inżyniera obozów szwedzkich. Widok ten został opublikowany w dziele S. Puffendorfa o czynach Karola Gustawa. Miedzioryt ten, zawierał kilka pomyłek, między innymi przedstawiał Wisłę, zamiast Gopła. Przez długie lata traktowany był i nadal jest uważany za dobre źródło. Nie co światła na obraz zamku w tym czasie dają również badania archeologiczne. Zamek ułożony był na planie prostokątnym, otoczony wysokim murem ceglanym z blankowaniem i gankiem dla straży, posiadał, oprócz zachowanej do dziś ośmiobocznej wieży narożnej, także dwa budynki stojące przy murach. W początku XVII w. powstało najprawdopodobniej, wymienione w 1616 r. jako „budowanie nowe” przedłużenie skrzydła gotyckiego. Brama wjazdowa znajdowała się zapewne od strony wschodniej. Oprócz murów zamek był otoczony w dole częstokołem. Wieża była strażnicą i miejscem ostatniego oporu w razie zdobycia zamku; dlatego ma jedno wejście umieszczone wysoko. Wchodziło się do niej z ganku obronnego na murze obwodowym. Ze względów obronnych nie przylegał do niej żaden budynek, główne skrzydło, służące celom mieszkalnym, znajdowało się od strony południowej. Takie rozplanowanie jest typowe dla zamków budowanych przez Kazimierza Wielkiego. Zamek stopniowo podupadał, duży wpływ na to miały pożary z końca XVI w.

Zamek kruszwicki był siedzibą starostów. W 1519 r. uległ pożarowi, po którym został odbudowany. W czasie drugiej wojny szwedzkiej zdobyty przez Szwedów, został przez nich w 1657 r. zniszczony. Fosę zasypaną gruzem i ziemią.

Do czasów wojny ze Szwedami istniała szkoła w Kruszwicy. Jak wyglądało szkolnictwo – opisuje Maciej Dąbrowski, archidiakon kruszwicki. Rektor szkoły miał do pomocy kantora, który uczył i szkolił w muzyce, a w pewne święta nawet w śpiewie chóralnym. Dziatwa przerabiała program „trivium” i zasady religii. Rektor szkoły otrzymywał wynagrodzenie: od kanonika-scholastyka 4 grzywny, a z kasy kapitulnej 4 złp. Należały się jemu dziesięciny z Łagiewnik, i to: w pierwszym roku 4 złp, w drugim 2 złp, w trzecim roku wieś Łagiewniki była wolna od świadczeń na rzecz rektora szkoły, Tak samo otrzymywał od świątników (było ich czterech) żywność, którą oceniano na 8 złp. Rocznie. Zwyczaj ten utrzymywał się i obowiązywał z zarządzenia miejscowego biskupa i miał być w przyszłości zachowany. Uczniowie otrzymywali poprzez prokuratora kapitulnego z okazji uroczystych posiedzeń kapituły 8 złp. Z racji introdukcji nowego prałata lub kanonika uczniowie dostawali 6 złp. Szkoła kolegiacka stała na poziomie bardzo niskim, bo średniowiecznego „trivium”, gdzie uczono łaciny, a więc gramatyki, retoryki, czyli umiejętności układania mów i listów, oraz dialektyki, na pewno też śpiewu kościelnego, ale arytmetyki w panie nie było. Nie powstała więc w owym czasie, w Kruszwicy żadna szkoła wyżej zorganizowana. Szkoła przetrwała do wojen szwedzkich. W r. 1665 kapituła przeprowadziła jej wizytację, ale w r. 1690 kanonicy zastanawiali się nad pozyskaniem nauczyciela i wznowienia nauki, co niewątpliwie nastąpiło.

Najazd szwedzki w roku 1655 przyniósł ogromne spustoszenia. Kanonicy uciekli, akta kapitulne nie były prowadzone, ale kolegiata nie została spalona, ocalało archiwum ukryte w podziemiach. Za to Szwedzi odchodząc spalili zamek i miasto. Z zamku ocalała tylko wieża, reszta powoli popadła w ruinę. W r. 1657, kiedy Szwedzi opuścili Kruszwicę, było w mieście 8 mieszczan, na Grodztwie osiadło nieco Żydów, trudniących się handlem i rzemiosłem. Folwark grodzki miał wszystkie budynki spalone, „role folwarczne wszystkie odłogiem leżą”. Na Grodztwie-wsi wszystko było spustoszone, były tylko ślady chałup i wiatraka. Mostów już nie było, był tylko przewóz, który należał do starosty i przynosił po przeliczeniu na pieniądze 20 złp. Rocznie, które pobierano w naturze. Na stan zamożności mieszczan rzucają światło ciężary dawane staroście. Otóż mieli oni dawać „gajowego” za susz od konia 6 korcy owsa rocznie. Dawało je tylko dwu mieszczan, ponieważ inni koni nie mieli. Od każdego waru przy warzeniu piwa, w którym to warze ma być 20 korcy miary kruszwickiej, mieszczanie mieli dawać do zamku po 1 złp. Rocznie, Żydzi z grodztwa dawali „kamień” nieszmalcownego – zapewne łoju za 3 złp.

Okupacja szwedzka trwała dwa lata. Rozpoczęła się 12 stycznia 1655 r. Szwedzi wycofali się z kompletnie spustoszonej i wyludnionej Kruszwicy. W złupionym i wyniszczonym mieście mieszkało w tym czasie zaledwie 8 mieszczan. Splądrowano i ograbiono kolegiatę. Spalono mosty nad Gopłem. Zniszczone i spalone zostały również okoliczne wsie. Po złupieniu Szwedzi spalili Zamek w Kruszwicy, wysadzili jego mury w powietrze, niszcząc archiwa zamkowe. Wraz z spaleniem zamku przepadły dokumenty gromadzone przez lata przez sąd grodzki. Obecność szwedzka przypada na okres piastowania urzędu kasztelańskiego przez Konstantego Kazimierza Szczawińskiego herbu Prawdzic, który zarządzał kasztelanią w latach 1653-1684. Nie wiemy jednak, czy rezydował wówczas na Zamku i czy w ogóle sprawował swój urząd. Kasztelania istniała w Kruszwicy jeszcze przez długie lata, mimo zniszczonego Zamku. Od tragicznego czerwca 1657 r., przez 36 lat nie wiemy o pozostałościach Zamku nic. Dnia 13 listopada 1693 roku pojawia się w laudum sejmiku radziejowskiego, przy okazji zabiegów o zwolnienie z podatków Kruszwicy i Skulska, niewielka wzmianka o wyglądzie Zamku po zburzeniu: „...kiedy nie tylko wszystkie prawie miasteczka, ale i reclinatorium kiedyś wielkich królów Piastorum Kruświca, Skolsk, monstrum tylko ruderum murów zamkowych extat...”.

1 czerwca 1699 r., na sejmiku szlachty kujawskiej w Radziejowie, w laudum, znajdujemy kolejna wzmiankę o okolicznych zamkach, w tym o Kruszwickim. Istnieje nie wiele informacji o tym co działo się z zamkiem w następnym stuleciu. Zamek został więc najprawdopodobniej wysadzony przez Szwedów, nie była to może duża eksplozja, o czym świadczy przetrwanie wieży, a także przypuszczenie, że żołdacy nie marnowaliby bezsensownie większej ilości prochu, a także, że dachówki nie znajdowali badacze w potencjalnej odległości większej eksplozji, a tylko w okolicy wyspy. Z pewnością jednak drewniane zabudowy zamkowe strawił pożar. Ślady pożaru widać na piwnicznych murach, na dachówkach, gąsiorach i cegłach. Osmolone ściany do dziś można zobaczyć wewnątrz kazimierzowskiej wieży.

Szwedom nie zdołała do końca oprzeć się również Kolegiata. Naprawiona w 1618 r. drewniana kruchta została zniszczona w czasie najazdu, w późniejszym czasie wstawiono nową kruchtę, murowaną w stylu barokowym. W 1684 r. pokryto ja dachówkami. Była kilkakrotnie naprawiana w XVIII w. W 1623 r. biskup kujawski Paweł Wołucki własnym kosztem sprawił nowy ołtarz wielki. W XVII w. ufundowano również ołtarze: św. Stefana, św. Krzyża, św. Antoniego i Anioła Stróża. W 1628 r. po raz pierwszy wzmiankowany jest tzw. nowy kapitularz, czyli kwadratowe pomieszczenie na emporze dostępne osobnym wejściem z chóru muzycznego. W okresie wojny polsko-szewdzkiej w latach 1655-1660 kanonicy uciekli, a kościół został zniszczony (ołtarz główny, wieża i kruchta). Ocalało jednak archiwum kapituły, ukryte w podziemiach kościoła. W latach 1687-1679 uszkodzoną przez Szwedów wieżę zwieńczono kopuła w stylu barokowym, na której osadzono klucze św. Piotra. Według opisu z 1889 r. Na wyposażeniu kościoła znajdowały się dwie tablice marmurowe w nawie upamiętniające kanoników kruszwickich; Jana Sieklickiego (zm. 1625) i Pawła Psczonowskiego (zm. 1671), we wieży znajdowały się trzy dzwony, drugi pochodzi z 1608 r. z napisemGloria in exelsis Deo.

Zabytki zachowane we wnętrzu Prezbiterium Kolegiaty, z XVII w.: na pierwszym filarze od północy znajduje się renesansowa, marmurowa tablica epitafialna kanonika kruszwickiego Pawła Psczonowskiego (zm. 1671) z herbem Orla u dołu. Napis na tablicy (tłum. z łac.) głosi: Zatrzymaj się pielgrzymie dążący do wieczności, którą godny podziwu czcigodny Paweł Psczonowski kanonik i kaznodzieja kruszwicki, ażeby szczęśliwie osiągnąć, studia z pobożnością podjął w Akademii we Wiedniu i uzyskawszy doktorat, wrócił do ojczyzny na Uniwersytet do Krakowa, gdzie głosząc kazania w języku łacińskim dla studentów i profesorów, stał się sławnym. Po pielgrzymce do Rzymu wspaniale duszpasterzył jako proboszcz w Kowalu, potem został we Włocławku w katedrze penitencjarzem, gdzie był też rektorem seminarium i biegłym w orzeczeniach sądowych, stad został wyniesiony do godności kanonika w Kruszwicy, gdzie uczył o życiu wiecznym i prawie w 60 roku życia 30 kwietnia 1671 r. do wieczności przeszedł. Proś za nim o odpoczynek wieczny. Pod emporą zachodnią wmurowane są, fundowane przez biskupa włocławskiego Wawrzyńca Gembickiego w 1614 r. dwie marmurowe płyty, poświęcone legendarnym początkom kościoła kruszwickiego i pierwszym biskupom kruszwickim. Napis po przetłumaczeniu z łaciny brzmi: Wiecznej pamięci i niezachwianej nigdy cnocie trzech biskupów, którzy pierwsi zasiedli na stolicy kruszwickiej, wiarę chrześcijańską rozkrzewiali nauka, rozszerzali troskliwą czujnością i utwierdzali świątobliwością żywota swego., Lucydusowi, Maurycemu, Masrcelemu, z których pierwszy roku Pańskiego 993, drugi 1014, trzeci 1033 z tego na lepsze przeniósł się życie i tu pochowani, spoczywają, poświęca ten pomnik w roku 1614 ks. biskup włocławski Wawrzyniec Gembicki. Sentencja na drugiej płycie: Stań przechodniu i zastanów się nad starodawnością i zmiennością rzeczy ludzkich. Tu spoczywają dwaj biskupi kruszwiccy, Wincenty i Andrzej Rzymianin, pierwszy z nich, czwarty z kolei biskup, w roku 1055, a drugi zaś, piąty z rzędu biskup, w roku 1081 żyć przestali. Westchnij i powiedz sobie: ileż to dowodów przemawia za starodawnością katolicką, ileż zabija naleciałości heretyckie. Pomnik ten wystawił, miłością pobożną przejęty, ks. biskup włocławski i pomorski Wawrzyniec Gembicki w roku 1614. Z ciekawszych darów należących do zabytków Kolegiaty należą również: srebrna puszka ofiarowana w 1647 r. przez kantora włocławskiego i kanonika kruszwickiego Łukasza Dąmbskiego i puszka z 1644 r. z nakrywką, na której widniał monogram P.J. w promieniach, srebrny kielich pozłacany z 1622 r., z fundacji kapituły kruszwickiej; obraz św. Rodziny z końca XVII w., Święci Tosso z 1614 r., i Trudo również z 1614 obrazy znajdują się w Gnieźnie w Muzeum Archidiecezjalnym. Piękty Lichtarz z herbem Awdaniec, dar dziekana kruszwickiego i kanonika włocławskiego Stanisława Pomorskiego, 1644 r., Pacyfikał z lat 30-tych XVII w., z relikwiami św. Walentego; późnorenesansowy relikwiarz św. Wojciecha na wzór gnieźnieńskiego. Wyk. Zachariasz Lange, 2 ćw. XVII w., Tacka i ampułki z końca XVII w. z cechą m. Augsburga i inicjałami złotnika S. Myliusa. Kielichy manierystyczne, pierwszy z ok. 1616 r., z herbem Niesobia, dar kanonika kruszwickiego Piotra Biskupskiego; drugi z 2 ćw. XVII w. z inicjałami F. M.; a także Dalmatyka z ok. połowy XVII w., Welum z 1700 r. z herbem Dołęga, fundowane przez kanonika kruszwickiego Kazimierza Kamińskiego; portrety trumieene młodej kobiety o inicjałach D. Z., zm. w 1697 r., i nieznanej kobiety o inicjałach G. T. zm. 1699 r., Ołtarz Matki Boskiej Częstochowskiej z 1656 r., żyrandol (tzw. pająk) z 1643 r., dar kanclerza kruszwickiego Andrzeja Ługowskiego.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski

Źródła:
  1. Z. Wójcik, Historia Powszechna, Wiek XVI-XVII, Warszawa 2004.
  2. K. Hewner, Kolegiata śś. Piotra i Pawła w Kruszwicy, Świadek dziewięciu stuleci, Kruszwica 1998.
  3. Poczet królów i książąt polskich, red. A. Garlicki, Warszawa 1996.
  4. Kruszwica, zarys monograficzny, red. J. Grześkowiak, Toruń 1965.
  5. W. Dzieduszycki, M. Maciejewski, M. Małachowicz, Zamek Kruszwicki, Kruszwica 2014.
  6. Obrazek: Schematyczny rzut Zamku - fragment grafiki z 1694 r. W. Swiddego, Zamek Kruszwicki, skan, s. 92.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz