Strony
- Strona główna
- Historia Aleksandrowa Kujawskiego
- Historia Barcina
- Historia Brześcia Kujawskiego
- Historia Ciechocinka
- Historia Gniewkowa
- Historia Inowrocławia
- Historia Izbicy Kujawskiej
- Historia Janikowa
- Historia Kowala
- Historia Kruszwicy
- Historia Lubrańca
- Historia Markowic
- Historia Pakości
- Historia Piotrkowa Kujawskiego
- Historia Radziejowa
- Historia Solca Kujawskiego
- Historia Strzelna
- Historia Włocławka
- Galeria
- Kujawy
- Wielkopolska
wtorek, 29 września 2020
Ostrowo koło Gniewkowa – parafia pw. MB Szkaplerznej
poniedziałek, 28 września 2020
Handel w dwudziestoleciu międzywojennym w Brześciu Kujawskim
niedziela, 27 września 2020
Murzynno – parafia pw. św. Mateusza Ew. i Ap
sobota, 26 września 2020
Kruszwica w czasie II wojny światowej
Pragnę podziękować wspaniałym ludziom, których spotkałem na swojej drodze i dzięki którym powstała ta książka. To oni mnie inspirowali, wspierali swoimi radami, dopingowali do jej pisania, gdy już dowiedzieli się, że nad nią pracuję. Zacznę od pani Ireny Wawrowskiej, dzięki której powstały rozdziały o obozach koncentracyjnych. Bardzo dużo skorzystałem z jej wiedzy i zacząłem rozumieć, jak straszne losy spotkały mieszkańców Kruszwicy.
Bezpośrednim impulsem do napisania mojej książki były jednak wspaniałe opowieści pana Jerzego Uklejewskiego, który odszedł w zeszłym roku. Zdążył jednak przekazać nam, młodym regionalistom, miłośnikom historii kujawskiej wiedzę o dziejach naszego miasta. Pan Jerzy miał piękny dar dzielenia się miłością do historii. Jego charyzma dawała nam przysłowiowego kopa do pisania. Dzięki jego przekazom powstało wiele wspaniałych publikacji.
Dzięki pamięci pani Krystyny Pietrzak nauczyłem się, że nawet introwertyk – taki jak ja – może zapoznać się z każdym człowiekiem, jeśli tylko chce. Jej opowieść wzruszyła mnie do łez. Pełne dramatycznych chwil opowiadanie o pracy jaką dzieci kruszwickie musiały wykonywać w czasie okupacji z pewnością skruszyłyby każde serce.
Pragnę też podziękować pani Marii Straszewskiej, córce bohatera podporucznika Tomasza Staszewskiego, za biogram ojca, tak rzetelnie i skrupulatnie przygotowany, że nie trzeba było szukać informacji w archiwum. Historia pana Tomasza powinna być opowiadana na lekcjach historii w kruszwickich szkołach.
Księdzu Trojanowskiemu i księdzu Mielcarkowi również należą się podziękowania. Wywiady jakich udzieli doskonale uzupełniają mają pracę. Dają obraz wojny i ukazują prawdę o tym jak wyglądała walka z Niemcami, również w konspiracji.
Podziękowania należą się również Muzeum Warszawskiemu za przygotowanie biogramów i rozmowy z uczestnikami powstania warszawskiego. W swojej pracy przytoczyłem fragment rozmowy z panią Władysławą Jędrzejewską żołnierzem Armii Krajowej, która pochodziła z Kruszwicy. Historia pani porucznik porusza ważne kwestię związane z walką niepodległościową w czasie okupacji.
Dziękuje żonie Justynie za wsparcie w tworzeniu książki, zwłaszcza za umówione spotkania z moimi rozmówcami i korektę w części publikacji. Jako rodowita kruszwiczanka i historyk jest niezastąpiona w tropieniu „ukrytych historii”. Włożyła także sporo pracy w rozdziałach o miejscach pamięci, nad którymi wspólnie prowadziliśmy i nadal prowadzimy badania.
Pomocne były portale internetowe PortalKujawski, MojaKruszwica, a także strona Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, której byłem założycielem i na której zajmowałem się redakcją publikacji przez cztery lata. Także portal Historia Kujaw, na którym kontynuuje pracę historyczną i zbieranie danych do kroniki cyfrowej.
Niewątpliwie pomocne były fotografie z Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Kruszwicy, a także z portalu TwojaKruszwica. Portal zamieszczał już od wielu lat ciekawostki związane z historią miasta, a biblioteka kruszwicka zbudowała świetnie prosperującą cyfrową bazę fotografii związaną z naszą okolicą.
Dziękuję wszystkim osobom, które odpowiedziały na moje mailowe pytania, nadsyłały sprostowania do publikacji i fotografie. Jestem przekonany, że każdy po przeczytaniu tej książki, utrwali pamięć o wydarzeniach, które miały miejsce w Kruszwicy i w jej okolicy, a także znajdzie coś ciekawego dla siebie.
piątek, 25 września 2020
Kaliski Józef (1901-1980)
Źródło: Muzeum Techniki Rolniczej i Gospodarstwa Wiejskiego w Redecz Krukowy.
czwartek, 24 września 2020
Parafie w Gniewkowie
środa, 23 września 2020
Z dziejów Szpitala Powiatowego w Aleksandrowie Kujawskim (1918-1939)
Ciężko dziś ustalić datę powstania szpitala w Aleksandrowie Kujawskim. Historycy podają kilka dat: koniec XIX w., 1919 r., 1925 r. Początki upatrywał bym już w 1889 r. kiedy to działało ambulatorium kolejowe w Aleksandrowie Kujawskim. Jednak dopiero z wybuchem I wojny światowej w budynku komory celnej zorganizowano lazaret im. Hindenburga dla oficerów niemieckich. Kilka lat później obiekt został przekształcony w szpital dla miejscowej ludności.
Pierwsza wzmianka o Szpitalu pochodzi z okresu I wojny światowej i dotyczy budżetu na 1918 r., ustalonego przez powiatową komisję zdrowia dla „szpitala dla kobiet w Aleksandrowie”. Inne źródło pochodzące z tego roku informuje, że „Aleksandrów był i jest siedziba dr. Szerzeniewskiego, do którego obowiązków należy kierownictwo powiatowego szpitala dla prostytutek”.
W 1920 r. powstał Szpital Powiatowy na fundamentach wcześniejszego. W latach dwudziestych otrzymywał pieniądze z budżetu Magistratu miasta Włocławek, np. w 1922 r. 500 tys. marek polskich. Do 1925 r. pracowały w szpitalu tylko pielęgniarki świeckie. W 1925 r. w szpitalu rozpoczęły pracę siostry sercamki. Początkowy pomocy chorym udzielała czwórka sióstr.
Ówczesny Szpital posiadał 3 oddziału: chirurgiczny z salą operacyjną i wewnętrzny; pomieszczenia dla zakonnic znajdowały się na piętrze oraz oddział zakaźny znajdujący się wraz z placówkami gospodarczo-administracyjnymi na parterze. Ogrzewanie budynku szpitalnego było piecowe, oświetlenie elektryczne, działał wodociąg i miejscowa kanalizacja. Intendentem Szpitala był początkowo Tadeusz Sasak, a po jego śmierci (1936) Bronisław Mickiewicz. W dniu 19 marca 1925 r. miejscowy ksiądz salezjanin Ryszard Dola, pierwszy kapelan szpitalny, odprawił inauguracyjną mszę św. w nowo powstałej kaplicy na piętrze.
W 1926 r. założono w Szpitalu, przy łóżkach dla chorych , dzwonki elektryczne, a rok później zakupiono lampę kwarcową, którą obsługiwała jedna z cercanek.
Dyrektorem i prawdopodobnie jedynym lekarzem, Szpitala w Aleksandrowie Kujawskim był dr Stanisław Szerzeniewski. Dopiero w 1926 r. został zatrudniony w Szpitalu dr Wojciech Stankiewicz, który do 1932 r. pracował na oddziale zakaźnym. Od 1927 r., aż do tragicznej śmierci w 1931 r., zatrudniony był w szpitalu dr Stanisław Jastrzębski. W latach 1931-1937 chorymi internistycznymi, położnicami i chorymi wenerycznie opiekował się w lecznicy aleksandrowskiej dr Aleksander Ast. W 1934 r., po 25 latach pracy w Szpitalu, opuścił Aleksandrów dr Szerzeniewski a stanowisko dyrektora i ordynatora oddziału chirurgicznego objął dr Adam Marlicz, natomiast dr Franciszek Narożny w 1937 r. został ordynatorem oddziału wewnętrznego i zakaźnego złóżkami dla chorych wenerycznie.
W latach trzydziestych nastąpiło w Aleksandrowie pewne ożywienie gospodarcze, które wprowadziło korzystne zmiany również w miejscowym Szpitalu. Już w 1931 r. dokonano remontu kuchni: założono nową posadzkę, ściany wyłożono płytkami glazurowymi oraz wykonano drugie wejście do piwnicy, gdzie postawiono piec chlebny. W następnym roku przystąpiono do kapitalnego remontu sąsiedniego budynku komunalnego (B), w którym dotychczas na piętrze mieścił się magistrat, a na parterze dwie klasy szkoły powszechnej. Po odpowiednich pracach adaptacyjnych przeniesiono tutaj, z budynku głównego (A), oddział zakaźny z pododdziałem gruźliczym. Jesienią tegoż roku remont objął również główny budynek szpitalny, gdzie mieniono instalację elektryczną, pomalowano ściany, zaś na oddziale chirurgicznym i wewnętrznym wydzielono sale męskie (parter) i kobiece (piętro). Dla szpitalnej pralni zakupiono drugi kocioł do gotowania bielizny oraz parnik.
W 1934 r. dr Marlicz objął kierownictwo Szpitala i dokonał jego reorganizacji: zmniejszył liczbę łóżek ze 120 do 101 oraz zlikwidował oddział ogólny (obserwacyjny) – chorych przejął oddział wewnętrzny.
W 1936 r. poza dyrektorem, było w Szpitalu dwóch ordynatorów – przy jednoczesnym istnieniu 5 różnych specjalności klinicznych. Szpital zatrudniał również stażystów. Szpital w latach trzydziestych finansowany był z budżetu komunalnego. Dysponował 101 etatowymi łóżkami i pracowały w nim 32 osoby. W potrzebne lekarstwa zaopatrywała Szpital apteka w mieście.
W 1939 r. rozpoczęto budowę fundamentów pod nowy szpital. Wybuch II wojny światowej spowodował powołanie stażysty oraz dr Narożnego do służby wojskowej. Po zakończeniu kampanii wrześniowej ewakuowani lekarze powrócili do Aleksandrowa Kujawskiego.
Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródła: J. Bujalski, Rzut oka na stan i działalność zakładów leczniczych państwowych, społecznych i prywatnych na podstawie sprawozdań za rok 1934-1935, Warszawa 1936; Pismo Urzędu Woj. Warszawskiego RPB-II-11-3/1932 z 6.04.1933 w sprawie zezwolenia na przebudowę budynku państwowego na pawilon dla oddziału chorób zakaźnych przy Szpitalu Powiatowym w Aleksandrowie Kujawskim., Akta pow. nieszawskiego 1922-1939, sygn. 81, Arch. Państwowe we Włocławku; Akta Zespołu Cesarsko-Niemieckiego Szefa pow. Włocławskiego w latach 1914-1918, sygn. 225, Archiwum Państwowe we Włocławku; S. Konopka, „Rocznik Lekarski” 1933/4; T. Rejmanowski, Z dziejów szpitala we Włocławku, cz. 1, „Ziemia Kujawska’ t. IV, Warszawa-Poznań 1974; „Dziennik Kujawski”, 1914, R. V, nr 1, s. 25.
wtorek, 22 września 2020
Brudnia – parafia pw. św. Michała Archanioła
poniedziałek, 21 września 2020
Szkoła parafialna w Strzelnie
środa, 16 września 2020
Gniewkowo w ostatnich dniach przed II wojną światową
niedziela, 13 września 2020
Marian Majewski – żołnierz kampanii wrześniowej z Gniewkowa
czwartek, 10 września 2020
Wspomnienia Nikodema Trojanowskiego ze Strzelna o pierwszych dniach wojny
„Nasze spokojne życie pełne marzeń na przyszłość, wypełnione pracą i święceniem niedzieli, życzliwością wzajemną w miarę zbliżania się drugiej wojny światowej stawało się coraz bardziej oziębłe. Coraz głośniej mówiono o wojnie, stosunki między ludnością polską a niemiecką były coraz bardziej wrogie. Najbardziej dało się to odczuć, kiedy Austrię, a później Czechosłowację i Kłajpedę przyłączono do Niemiec, a od Polski zażądano oddania Wolnego Miasta Gdańska na co rząd Polski nie zgodził się. Już kilka tygodni przed wybuchem wojny zawezwano kilka młodszych roczników do wojska. Młodsi pracownicy pocztowi byli zorganizowani w Pocztowym Przysposobieniu Wojskowym – P.P.W. Ich zadaniem miała być obsługa poczty polowej i łączności poza linią frontu. Sytuacja w kraju już tak nabrzmiała, że lada godzina mogła wybuchnąć wojna. W związku z tym zostałem wraz z kilkoma pracownikami poczty zmobilizowany do P.P.W – punkt zborny w Poznaniu na dzień 30 sierpnia 1939 r. W tym dniu wszyscy udaliśmy się do kościoła i po wysłuchaniu mszy św. w kościele Św. Trójcy odjechaliśmy do Poznania.” - wspominał Nikodem Trojanowski o mobilizacji pocztowców.
Na dworcu spotkał tłum uchodźców z powiatu wyrzyskiego. Byli już od kilku dni w drodze, pokonali ponad 100 km pieszo i na wozach gospodarczych wraz z kroczącymi za nimi krowami. Szukali schronienia przed wojskiem niemieckim, które dopuszczało się okrucieństw.
W Poznaniu Nikodem wraz z towarzyszami został ulokowany na ul. Chlebowej w nowym bloku. Tam uformowano kompanię i czekano na dalsze rozkazy. Dnia 1 września 1939 r. atmosfera w mieście była bardzo ponura. Młodzież pracowała przy kopaniu rowów obronnych. Ulice i place były rozkopane, co jeszcze bardziej pogarszało nastrój. Poznań został zbombardowany. Oddział Trojanowskiego wyruszył do Zbąszyna celem naprawy po nalocie linii telefonicznych i telegraficznych. Podobnie było 3 września, oddział skierowany był w okolicy Wrześni. Przyszedł rozkaz aby iść dalej w kierunku Warszawy. Oddział Nikodema rozpoczął długą wędrówkę przez Neklę, Konin, słychać było wystrzały armat nad Bzurą (około 15 września P.P.W przechodził blisko linii frontu). Chcąc ominąć Niemców poruszali się bocznymi, polnymi drogami. Następnie kierowali się w kierunku Brześcia Kujawskiego.
W Płowcach oglądali kopiec usypany dla uczczenia zwycięstwa Łokietka nad Krzyżakami. Potem przez Radziejów i Kruszwicę wyczerpani dotarli do Strzelna. Zostali aresztowani i przesłuchani, następnie wypuszczono ich ale nakazano się im meldować. Po krótkim czasie Nikodem spotkał się z żoną, która przebywała u matki.
Okupant stawał się coraz bardziej okrutny, niszczył wszystko, co miało charakter narodowy lub wyznaniowy. Niszczono biblioteki, polskie książki znajdujące się w wywłaszczonych domach, palono tj. i dokumenty archiwalne i kroniki. W październiku 1939 r. Niemcy połamali, zniszczyli i porąbali wszystkie krzyże, figurki i napisy polskie. Tak zniszczona została figurka św. Wojciecha na placu przed kościołem. Zdewastowano również cmentarz i powywracano nagrobki.
Już w pierwszych dniach wojny zburzono i rozebrano synagogę stojącą na narożniku ul. Inowrocławskiej i Spichrzowej. Niemcy nie oszczędzili również cmentarza, który znajdował się przy ul. Młyńskiej po prawej stronie na rogatkach miasta. Wywieziono całą ludność Żydowską do obozów zagłady.
Polaków natomiast wywieziono do Niemiec do pracy na roli. Początkowo brano głównie młodzież, ale niekiedy i dorosłych, którzy nie mieli zatrudnienia. Nikodem zgłosił się do pracy w Miradzu, przy tartaku. Kierownikiem tartaku był Pankowski, Polak.
Po powrocie z „kampanii wrześniowej” Nikodem Trojanowski znalazł w domu sztandar Powstańców i Wojaków z Lipiej Góry, który uchodzący uciekinierzy pozostawili. Posiadanie sztandaru należało bezzwłocznie zgłosić i oddać go władzom okupacyjnym, w przeciwnym wypadku groziła kara śmierci. Nikodem ukrył sztandar na strychu pod podłogą, a drzewiec za belką pod dachem. Został wywłaszczony z domu 25 listopada 1939 r.
Nikodem Trojanowski ur. 8 listopada 1898 r. w Lipiej Górze powiat Chodzież. Brał udział w strajku szkolnym jako chłopiec, w obronie polskiej mowy 1906-1907 r. W 1917 r. został przymusowo wcielony do wojska niemieckiego, brał udział w bitwie pod Verdun, gdzie został ranny w boju (stracił lewe oko). Brał udział w powstaniu wielkopolskim od 12 stycznia 1919 r., a później walczył z Rosją 1919-1920 r. W latach 1920-1924 pracował na poczcie w Sokolcu i Szamocinie. Od 1 października 1924 r. rozpoczął pracę na poczcie w Strzelnie. W 1926 r. ożenił się z Martą Wesołowską w kościele parafialnym w Ostrowie. Walczył w „kampanii wrześniowej” w jednostce łączności. W listopadzie 1939 r. wrócił do Strzelna, gdzie został wywłaszczony z domu przez Niemców. W latach 1940-1945 pracował na poczcie w Strzelnie w warunkach okupacji. W latach 1985-1996 przebywał u syna księdza Jana Trojanowskiego na plebanii we Wronowach. Zmarł 28 maja 1996 r. we Wronowach w wieku 98 lat. Pochowany na starym cmentarzu przy ul. Kolejowej w Strzelnie.
Opracowanie Bratłomiej Grabowski, źródła:
H. Zieliński, Historia Polski 1918-1939, Warszawa 1969, s. 209.
N. Trojanowski, Moje wspomnienia, oprac. K. Chudziński, Strzelno 1997.
środa, 9 września 2020
Sytuacja w Chełmcach w czasie okupacji niemieckiej - na podstawie opowiadania ks. prałata Władysława Mielcarka
Już wcześniej we wsi wiedziano, że groźba wojny wisi w powietrzu. Mieszkańcy Chełmc byli zmobilizowani. Około 10 września do Chełmc weszli Niemcy. Przyjechał motocykl, trzech mundurowych. Jeden prowadził, drugi na siodełku i mieli boczny wózek dla trzeciego.
„Spojrzałem, tknięty jakimś przeczuciem, i… zobaczyłem te ich zielone mundury. Żołnierze zatrzymali się na drodze, a pode mną ugięły się nogi. Zapłakałem i pomyślałem sobie: To już koniec Polski...” - wspominał ks. W. Mielcarek o przyjeździe żołnierzy Niemieckich do wsi Chełmce.
Ewakuacja z Chełmc nie nastąpiła od razu. Przez jakiś czas Mielcarkowie mieszkali u siebie. Zaczęły się jednak rządy niemieckie – kościół zamknięto, zamknięto również księdza proboszcza, wójta, kierownika szkoły – Wojciechowskiego. Ojca Władysława zabrano do Inowrocławia, do więzienia. Dnia 4 grudnia 1939 r. przyszli Niemcy i gestapo. Dano rodzinie piętnaście minut na spakowanie się. Pakunki załadowali na wóz i wywieziono ich do Gniewkowa, przez Kruszwicę i Inowrocław. Po dotarciu do Gniewkowa ulokowano ich w szkole.
Niemcy organizowali transport i kompletowali cały pociąg. Zwozili po kilkanaście rodzin z okolic Inowrocławia i Gniewkowa, żeby dopełnić załadunek. Dnia 14 grudnia kazano się spakować i wyprowadzić na dworzec. Wciśnięto wysiedleńców do bydlęcego pociągu, który nadjechał z Inowrocławia. Pociąg zmierzał do Chełma Lubelskiego przez Warszawę, gdzie stał przez półtora dnia.
Zimowa podróż trwała od czternastego do szesnastego grudnia. W wagonach ziąb przenikał do szpiku kości. Rodzina trzymała się razem. W tym zamieszaniu odnalazł się ojciec, który podróżował z rodziną. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia aby podróżować razem. W późniejszym czasie młodych wywozili do Niemiec, a starych do Generalnej Guberni.
Na dworzec do Chełma Lubelskiego przyjechały powózki z gmin i okoliczni mieszkańcy pozabierali przesiedleńców. Zabrano Mielcarków do Wierzbicy, gdzie po krótkim czasie przewieziono ich do Olchowca. Od Bożego Narodzenia do maja 1940 r. mieszkali w ciasnym pomieszczeniu na słomie. Potem przeprowadzili się do innego gospodarza w Olchowcu. Starsi bracia próbowali zarabiać na życie handlując mięsem i sprzedając w Chełmie. Później chłopcy znaleźli pracę w niewielkim majątku. Bracia kopali torf w lesie i w ten sposób zarabiali na utrzymanie rodziny.
W 1941 r. Niemcy rozpoczęli przygotowania do ataku na ZSRR. Podczas wojny w majątkach zorganizowany był ruch oporu. W czasie pobytu w majątku Władysław roznosił korespondencję dla żołnierzy AK. Listy przenosił pod czapką, aby Niemcy się nie zorientowali. Uszedł z życiem w czasie jednej z kontroli niemieckiej. Zatrzymano go, gdy miał korespondencję dla AK pod czapką. Los sprawił, że wcześniej guzik od spodni urwał się osiemnastolatkowi, na co zwrócili uwagę Niemcy, kiedy trzymał spodnie aby mu nie spadły. Patrol myślał, że przenosi granaty. Puszczono go gdy sprawę wyjaśnił i pokazał uszkodzone spodnie. O poczcie dla ruchu oporu się nie dowiedzieli. Rodzina przez okres wojny była razem.
Ksiądz prałat Władysław Mielcarek urodził się 9 października 1925 r. w Chełmcach pod Kruszwicą. Ukończył gimnazjum w Radziejowie, w Zamościu zdał maturę, uczył się również w inowrocławskim „Kasprowiczu” później wybrał drogę kapłańską. Był łącznikiem AK. Po wojnie mieszkał w Chełmcach. Studiował filozofię i teologię dla archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej odbywały się nauki w latach 1945-1947, w Gnieźnie. Święcenia kapłańskie uzyskał 7 czerwca 1952 r. z rąk kardynała Stefana Wyszyńskiego. Pracował jako wikariusz w Inowrocławiu i Bydgoszczy. W roku 1958 objął placówkę w Kretowie koło Jarocina, a w 1965 r. został przeniesiony do parafii św. Floriana w Żninie. Administratorem w Bydgoszczy był od 1 lipca 1972 r. W parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie pełnił funkcję proboszcza przez 32 lata. Od 2004 r. rezydent.
Opracowanie Bartłomiej Grabowski, źródło: K. Jarzembowska, Sługa Pana, Rozmowa z ks. prałatem Władysławem Mielcarkiem, Bydgoszcz 2017, s. 38-50.