Pamiętnik
Nikodema Trojanowskiego zachował się dzięki jego synowi ks. Janowi
Trojanowskiemu. Wspomnienia zawarte w dzienniku zaczął pisać dość
późno bo dopiero po ukończeniu 81. roku życia. Sporządzone
zostały na podstawie zebranych notatek, posiadanych dokumentów i
dowodów oraz pamięci pamięci bohatera, które sięgają do lat
dzieciństwa.
Nikodem
Trojanowski urodził się w Lipowej Górze, w powiecie Chodzież 8 XI
1898 roku. W kwietniu 1905 roku rozpoczął naukę w szkole ludowej w
Sokulcu. Brał również udział w sławnym starjku szkolnym w
obronie polskiej mowy 1906-1907 r. W 1917 roku został przymusowo
wcielony do wojska niemieckiego, brał udział w bitwie pod Verdun,
gdzie został ranny w boju i stracił lewe oko. 12 stycznia 1919 roku
przystąpił do walczących oddziałów w Powstaniu Wielkopolskim.
Uczestniczył również w wojnie z Rosją 1919-1920 r. Cztery lata
przepracował w Urzędzie Pracy w Sokolcu i Szamocinie. Od 1
października 1924 był pocztowcem w Strzelnie. Ożenił się z Martą
Wesołowską w 1926 roku w kościele parafialnym w Ostrowie. W 1930
roku przyszła na świat ich córka Barbara, trzy lata później
urodził się Jan, a po nim w 1936 r. trzecie dziecko Maria. Wybuch
II Wojny Światowej znów rzucił go w wir walki. Walczył jako
pocztowiec w kampanii wrześniowej. W listopadzie 1939 r. wrócił do
Strzelna, gdzie czekała na niego przykra niespodzianka. Niemcy
odebrali mu dom. Od 1940-1945 r. pracował przymusowo na poczcie w
Strzelnie w warunkach okupacyjnych. Zmarł 28 maja 1996 roku we
Wronkach w wieku 98 lat. Jego mogiła znajduje się przy ul.
Kolejowej w Strzelnie.
Do
wojska niemieckiego został wcielony 15 stycznia 1917 roku, miał
wtedy zaledwie 17 lat. Został przydzielony do Infantoine Regiment
143 in Strasburg (143 pułk piechoty).
„Pewnego
razu mój kulomiot miał zadanie wysunąć się przed linię frontu
na wzgórzu 304. Niemcy nazwali ten odcinek Toter Mann hohe 305.
Francuzi, kiedy nas wyśledzili, to natychmiast ostrzelalii miejsca
obronne i w tej sytuacji nie mogliśmy się ruszyć z miejsca, tak
przez dwie doby siedzieliśmy w głębokim dole. Korzystając z
chwili ciszy prędko wycofaliśmy się. Będą pod Verdun pod koniec
jesiesi Niemcy za wszelką cenę chcieli poanować pozycję Francuzów
i mieć w posiadaniu ten górzysty teren. Do zbrojnej akcji
przygotowywaliśmy się kilka dni. 9 listopada 1917 r. wczesnym
rankiem, przystąpiono do ataku. Po długich, ciężkich walkach
poprzedzonych silnym ogniem artyleryjskim w południe zdobyli
pierwszą pozycję francuską. Nie jestem w stanie opisać tego
ataku, ponieważ walka toczyła się ze szczególnym okrucieństwem,
obrzucano się ręcznymi granatami, a najbardziej przerażające
okazały się miotacze ognia, które wrzucano do schronów.”[ K.
Chudziński, Moje wspomnienia, Nikodem Trojanowski, Strzelno 1997, s.
39.]
12
stycznia 1919 r. w niedzielę Nikodem dowiedział się o gołanickim
oddziale, do którego można było się przyłączyć. Pożegnał się
z rodziną i ruszył wspomóc powstańców. O zmroku przybył do
Jaktowic, gdzie zebrało się już kilku rekrutów. Formanką
dojechali do Gołańczy, tam komendant skierował ich na strzelnicę
Bractwa Kurkowego. Większość znała się z wojska pruskiego, część
żołnierzy brała udział w bitwie pod Verdun. Wciągnięto ich na
listę i przydzielono broń. Ruszyli w bój. Trojanowski brał udział
w ataku na Chodzież-Szamocin-Lipową Górę. Walka rozpoczęła się
15 stycznia rano i trwała do wieczora. W bitwie wzięły
udział jednostki: Batalion Wągrowiecki, Kampania Gołaniecka i
{Powstańcy z Margonina. Walczyli z przerażającą pod względem
liczebności i uzbrojenia wrogiem tj. regularne wojsko oraz dobrze
wyposażonymi kolonistami niemieckimi. Następne dni to czas cięzkich
bojów o Chodzież i Strzelno.
„27
stycznia 1919 r. ogłoszono alarm, włączono syreny, ale niebawem
okazało się, że to nie do boju, tylko palił się młyn. Był to
dzień urodzin kaisera króla Wilhelma, cesarza Niemiec. Przed rokiem
obchodzono ten dzień z wielką paradą, szczególnie w wojsku,
wierzono mocno, że Niemcy wojnę wygrają, a dziś sytuacja była
zgoła odmienna. Cesarz uciekł do Holandii, runęła jego potęga i
Niemcy przegrali wojnę. Polska powstała tymczasem by żyć.”[
Ibidem, s. 50,]
Po
powstaniu nieszczęsna Polska pogrążyła się w kolejną wojnę.
Nikodem Trojanowski trafił na front wschodni. Już 8 sierpnia 1919
r. wziął udział razem z III batalionem w ataku na rosyjskie
pozycję. Po godzinie walk przerwano front i kompania posunęła się
naprzód z zamiarem zdobycia Mińska. Jednak natrafiono na silny opór
nieprzyjaciela.
„'W
Miński nie było żadnego odpoczynku. Całą noc pełniłem straż.
W południe następnego dnia opuściliśmy miasto i kilka kilometrów
dalej zarządzono jednodniowy odpoczynek.”[ Ibidem, s. 55,]
Trojanowski
był ordynansem pułk. Soberskiego z Poznania, brał udział w
walkach pod Bobruskiem. Polacy zdobyli miasto. Kiedy wrócił do
Lipowej Góry 22 stycznia 1920 roku, przy bramie tryumfalnej stała
panienka w białym stroju, ręce miała związane, co miało oznaczać
kajdany niewoli. Witając żołnierzy prosiła o zerwanie kajdan,
orkiestra zaczęła grać :Jeszcze Polska nie zginęła”, tak
wspomina koniec wony polsko-bolszewickiej Nikodem Trojanowski.
Zwolniony z Wojska Polskiego został 4 lipca 1920 r. Nie spodziewał
się, jeszcze raz będzie musiał stanąć w obronie Polski.
„Okupant
stawał się coraz bardziej okrutny, niszczył wszystko, co miało
charakter narodowy lub wyznaniowy. Niszczono biblioteki, polskie
książki znajdujące się w wywłaszczonych domach, palono różne
dokumenty archiwalne i kroniki. Nawet posunięto się do tego, że
pewnej nocy przy końcu października 1939 r. połamano, zniszczono,
porąbano wszystkie krzyże, figury i napisy polskie. Tak zniszczono
figurę św. Wojciecha na placu przed kościołem. Zdewastowano też
cmentarz i powywracano nagrobki.”[ Ibidem, s. 78.]
Zaczęły
się wywózki Polaków do Niemiec, do pracy na roli. Początkowo
brano młodzież, ale niekiedy i dorosłych. Unikając wywózki
Nikodem zgłosił się do pracy w tartaku w Miradzu. Po powrocie z
kampanii wrześniowej Trojanowski ukrył sztandar Powstańców i
Wojaków z Lipowej Góry. Nie przekazał go okupantowi, ukrył pod
belką na strychu pod podłogą, a drzewiec na belką pod dachem.
Fragmenty
z życia pana Trojanowskiego, które opisuje w tej publikacji mam
nadzieje, że choć trochę przybliżą nam jego postać. Znajomi i
rodzina opisują go jako człowieka skromnego, pogodnego, życzliwego,
o świetnej pamięci. W końcu pamiętnik o jego losach powstał
bardzo późno, po 80 roku życia bohatera. Bojowe ścieżki trwały
przez niemal połowę życia pana Nikodema. O swojej służbie dla
Polski mówił niewiele, walkę i pracę traktował jak zwyczajny
część życia.[K. Chudziński, Wieści ze Strzelna, nr 7(11) z 30
maja 1994 r.] Przejść przez życie tak, jak to zrobił pan Nikodem
Trojanowski to wielka sprawa, patriota zasługuje na słowa uznania.
Oto okruchy życia ostatniego powstańca na tych terenach.
1.K.
Chudziński, Moje wspomnienia, Nikodem Trojanowski, Strzelno 1997, s.
39.
2.Ibidem,
s. 50,
3.Ibidem,
s. 55,
4.Ibidem,
s. 78.
5.K.
Chudziński, Wieści ze Strzelna, nr 7(11) z 30 maja 1994 r.
Autor:
Bartłomiej Grabowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz