Życie w Inowrocławiu i Kruszwicy pod koniec XIX wieku nie należało do łatwych. Ówczesna prasa (Dziennik Kujawski) donosiła o wielu problemach natury codziennej.
I tak przykładowo w inowrocławskich Mątwach w jesienią 1893 r. rodzina J. podróżowała przez miasto i utknęła karotą z końmi na przejeździe kolejowym. Mechanizm uruchamiany był z odległej stacji kolejowej i na miejscu nie było obsługi, w dodatku do wozu zbliżał się pociąg grożąc zmiażdżeniem karety, koni i rodziny. Osoby w niej znajdujące się zdążyły wyskoczyć, a głowa rodzinny z pomocą przechodzącego mężczyzny zdołał podnieść "baryerę" dosłownie w ostatniej chwili. Ledwie konie usunęły się z szyn, to przejechał pociąg. Dzięki przytomności umysłu rodzina uniknęła tragicznemu wypadkowi. Redakcja dodała, że spodziewa się skargi do dyrekcji.
W Kruszwicy brakowało dodatkowego nauczyciela, dokładnie chodziło o wieś (prawdopodobnie Sławsk Wielki - litera S). na wniosek o przysłanie pomocy, regencja przysłała nauczyciela pochodzenia niemieckiego. Nauczyciel nie mówił po Polsku, stał się pośmiewiskiem dzieci. Próbował z dziećmi porozumiewać się na migi. "Nasz nauczyciel pewnie już wnet się nauczy po polsku, bo tak gębą rucha" - mówiła jedna z uczennic. Redakcja pisała o germanizacji polskich dzieci i o tym, że uczniowie nic nie wyniosą z nauki z takim nauczycielem, nie mówiąc już o braku szacunku do nauczającego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz