Strony

STRONY

sobota, 15 grudnia 2018

Kujawska Wytwórnia Win Henryka Makowskiego


Polski przemysł winiarski rozwinął się dopiero po pierwszej wojnie światowej. Jego początki sięgają 1920 roku, kiedy to w Kruszwicy nad Gopłem powstała Kujawska Wytwórnia Win. Założył ją doświadczony winiarz, Henryk Makowski. Początkowo był to warsztat, który zatrudniał 7 robotników w tym 2 kwalifikowanych i 1 pracownika administracji. Wszystkie prace związane z produkcją wina, jak: krajanie owoców, tłoczenie, filtrowanie, przelewanie, mycie butelek odbywało się ręcznie.

Pierwszym wyrobem zakładu było wino pod nazwa „Złota Renata”. Stopniowo ulepszano produkcję i powstały coraz to nowe gatunki wyrobów: Portweiny, Tokaje, Malagi itd. W ciągu pierwszego roku wyprodukowano już około 40 tysięcy litrów wina. Duże znaczenie dla wzrostu produkcji, miało zakupienie w Poznaniu, 18 beczek o pojemności 10 tysięcy litrów każda. W następnym roku zakupiono dużą prasę hydrauliczną. Urządzenie to, ułatwiało pracę i wpłynęło na wzrost wydajności otrzymywanego soku.

Zakład rozrastał się z roku na rok. W 1927 r. Wybudowano duży budynek produkcyjny, wyposażony w nowoczesne urządzenia. Już w następnym roku przybywa nowy budynek. Urządzono w nim 10 basenów szklanych o pojemności ogólnej 500 tysięcy litrów. Dla lepszego fermentowania, urządzono tzw. „Mederyzację”, gdzie w temperaturze 50 do 60 stopni Celcjusza przyspieszono dojrzewanie win. Za sprawą dobrej reklamy wzrastało zapotrzebowanie na rynku i wzrastała produkcja. Obok tych czynników, na rozwój wytwórni wpłynęło również poparcie finansowe Banku Rolnego i Banku Cukrownictwa w Poznaniu.

Proces produkcji wina przedstawiał się następująco. Wypłukany w specjalnych basenach owoc przechodził elewatorem do krajni, gdzie był rozdrabiany. Następnie poddawano go wyciskaniu w prasach hydraulicznych pod ciśnieniem 250 a następnie 350 atmosfer. Otrzymany sok podlegał filtracji, dosłodzeniu i fermentacji z dodatkiem drożdży winnych. Po fermentacji przepompowywano wino do dębowych beczek, w których przez rok przechodziło okres dojrzewania.

Wytwórnia posiadała własne warsztaty bednarskie, w których wyrabiano nowe i naprawiano stare beczki. Obok tego znajdowała się stolarnia przygotowująca skrzynie do wysyłki produktów. Zakładowa elektrownia, napędzana była dwoma motorami Diesla o sile 15 i 40 KM, zasilała wszystkie maszyny i dostarczała energii elektrycznej do oświetlenia budynków i podwórza. Do 1928 roku surowiec sprowadzano koleją. Od tego roku używano dla większych transportów również promów. W tym celu wybudowano na Gople pomost połączony z zakładem małą kolejką. W ciągu siedmiu lat pracy wytwórni wszystkie prawie prace zostały stopniowo zmechanizowane.

Podstawowym surowcem do produkcji wina była jabłka. Z nich wytwarzano „Złotą Renatę”, z czerwonych porzeczek z dodatkiem porzeczek czarnych – owocowe Portweiny, z czarnych jagód leśnych – wina czerwone, z agrestu produkowano orzeźwiające szampany, a z miodu – miód pitny.

Liczba zatrudnionych pracowników stale wzrastała. Wyjątek stanowią lata kryzysu gospodarczego. I tak, w 1926 roku pracowało 50 osób, w 1929 – 82 osoby, w 1931 roku – 51 fizycznych i 15 umysłowych, razem 66 osób, w 1932 roku – od 30 do 59 pracowników, w 1935 – 37 osób, w 1936 82, w tym 14 pracowników umysłowych i w 1938 roku – 74 pracowników, w tym 10 umysłowych i 64 fizycznych.

W 1928 roku produkcja wynosiła około 750 000 litrów wina oraz około 28 000 litrów soków surowych i gotowanych na cukrze. Największy rozkwit fabryki przypada na rok 1929. W tym to czasie, produkcja osiągnęła około miliona litrów wina. W latach następnych ilość wytwarzanego wina spadła. Aby utrzymać niezachwiany rytm produkcji wprowadzano produkcję win musujących.

Wytwórnia znana była z wysokiej jakości towarów. Wytwarzano około 30 gatunków win, miodów pitnych i soków owocowych. Już w 1924 roku przekazano do sprzedaży 7 doskonałych gatunków win. Były to: „Złota Renata” wytrawna, „Złota Renata” półsłodka, „Złota Renata” słodka, „Wermunth Krajowy”, „Czerwone mocne”, „Czerwone wytrawne” i „Portwein Krajowy”. W 1928 roku doszly następne gatunki” „Tokaj Deserowy”, „Miód Piast”, „Królowa Renet”, „Malaga Krajowa”, „Kruszwica” jabłkowe o łagodnym smaku i stosunkowo tanie oraz „The King” - wino agrestowe.

Produkty Kujawskiej Wytwórni Win sprzedawane były w 14 punktach zbytu w Inowrocławiu i w 9 punktach w Kruszwicy. Przeważająca część produkcji rozchodziła się po kraju i szła na eksport. Jeżeli chodzi o rynek krajowy, to: 40 % produkcji znajdowało zbyt w Warszawie, 20 % w województwie poznańskim i pomorskim, 20 % w województwach centralnych i 20 % w woj. Wschodnich. W kraju było ogółem 124 punkty sprzedaży. Od 1936 roku „Miód Piast” zdobył rynek amerykański, gdzie wysłano 40 % tego produktu. Zakupywała je firma Austin Nichols & Co w Nowym Yorku. Wino i miody wysyłano również do Francji, skąd importowano szampany i koniaki.

Obok głównej fabryki w Kruszwicy, w 1928 roku znajdowały się filie wytwórcze w Krakowie i Krotoszynie, a w 1938 roku także filie w Warszawie, Poznaniu i Katowicach. Filie sprzedaży win znajdowały się w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Bydgoszczy, Piotrkowie Trybunalskim i Kowalu.

Produkty Makowskiego były wystawiane na wielu wystawach krajowych i zagranicznych, gdzie zdobywały wyróżnienia. Medale i dyplomy uzyskały w Warszawie w 1924 i 1925 roku, w Paryżu w 1925 roku, w Warszawie w 1926 roku, w Paryżu 1926, w Warszawie 1926 roku, w Poznaniu, Katowicach i Bydgoszczy w 1927 roku. Ponadto kruszwickie wina i miody brały udział w Targach Paryskich w 1938 roku, gdzie zainteresowano się polskimi miodami.

W okresie międzywojennym Kujawska Wytwórnia Win dbała o warunki socjalne i kulturalne swoich pracowników. Organizowano wycieczki, bale i także interesowano się warunkami mieszkaniowymi. W 1929 roku, cały personel wyjechał do Poznania, celem zwiedzania Powszechnej Wystawy Krajowej. Dnia 15 lutego 1930 roku, odbył się jeden z urządzanych bali, pod nazwą Bal Maskowy w sali hotelu „Pod Białym Orłem” w Kruszwicy.

We wrześniu 1939 roku firma przeszła pod zarząd niemiecki. Po II wojnie światowej, przez krótki okres kierował nią Henryk Makowski. W 1946 roku, wytwórnia stała się własnością państwa i rozpoczął się nowy etap jej rozwoju. Trzy lata później oddano do użytku warsztaty, garaże i świetlice. Potem urządzono dodatkową kupażownię, filtrowanię, tankownię o pojemności 1230 tysięcy litrów, zainstalowano sieć wysokiego napięcia i zbudowano własne ujęcie wody. Dodatkowe inwestycje wpłynęły na wzrost produkcji. W 1948 roku wyprodukowano – 410 tysięcy litrów wina, w 1958 roku – 2503 tysięcy litrów a w 1960 roku – 3077 tysięcy litrów.

Na Targach Krajowych „Jesień' 1958”, Kujawska Wytwórnia Win otrzymała list z podziękowaniami od Ministra Handlu Wewnętrznego, a w roku następnym na tych samych targach, przyznano jej nagrodę pieniężną w wysokości 10 000 złotych oraz Dyplom Uznania za produkcję wina białego. Natomiast w 1969 roku, na Wystawie Win i Koniaków w Jałcie, miód pitny „Piast” otrzymał Dyplom Honorowy.

Od 1946 roku, wytwórnia organizacyjnie podlegała Zjednoczeniu Przemysłu Fermentacyjnego, a od 1968 roku Zjednoczeniu Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Warszawie. Dnia 1 stycznia 1968 roku utrzymano na Kujawach przedsiębiorstwo pod nazwą Kujawska Wytwórnia Win i Przetworów Owocowo-Warzywnych, w skład którego wchodziły obok Kujawskiej Wytwórni Win, Przetwórnia Owocowo-Warzywna w Gniewkowie, Wytwórnia Cukierków i dwie Olejarnie w Inowrocławiu. Od 1971 roku weszła wraz z pozostałymi zakładami w skład przedsiębiorstwa Kujawskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego we Włocławku. W 1975 roku, w wyniku utworzenia nowych województw, na terenie województwa bydgoskiego powstają Pomorskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego, którego jednym z zakładów jest Wytwórnia Win „Kruszwica”.

Do zasłużonych pracowników kruszwickiej winiarni, w okresie powojennym należy zaliczyć; Stanisława i Stefana Lewandowskich, a także Franciszka Przybicienia i Ludwika Dominiaka.

W 1980 roku winiarnia obchodziła 60-lecie swego istnienia.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie książki H. Łada Kujawska Wytwórnia Win, Kruszwica  1980, wyd. Pomorskie Zakłady Przemysłu Owocowo-Warzywnego w Bydgoszczy; Artykuł J. Brodziński, Henryk Makowski i jego winiarnia. Fotografie Droszcz, nadesłane-archiwum NTH. Dyplom okolicznościowy wydany w 60. rocznice Kujawskiej Wytwórni Win w Kruszwicy, dla Zygfryda Kołackiego, księgowego. B. Grabowski, Henryk Makowski (1880-1945).

Kujawska Wytwórnia Win w latach 1956-1996

Piszący te słowa po ukończeniu Technikum Przemysłu Spożywczego we Wronkach, wydział Urządzenia Elektryczne w Przemyśle, dnia 1 sierpnia 1956 r. z nakazem pracy rozpoczął pracę w Kujawskiej Wytwórni Win w Kruszwicy.

W swoim dzienniku pan Władysław Sikorski1 pisał, że przyjmował go ówczesny dyrektor zakładu Stanisław Mikołajczak. Stwierdził również, że była to nietuzinkowa postać. Formalności administracyjne dokonał kadrowy Ryszard Machowczyk.

Zostałem zaangażowany, jako pracownik umysłowy w dziale głównego mechanika. Chcę podkreślić jedną niebywałą sprawę, przyjechałem do zakładu z nakazem w ręku i tego samego dnia w budynku mieszkalnym załatwiono mi pokój wyposażony w niezbędny sprzęt, w którym zamieszkałem. Otrzymałem informację, że do śniadania mogę pobierać kawę z mlekiem z kuchni zakładowej, a obiady załatwiono mi w pobliskiej stołówce internatu Zasadniczej Szkoły Drzewnej. Jeszcze tego samego dnia przedstawiono mnie głównemu mechanikowi – Edwardowi Łudzik – bezpośredni przełożony. Szybko okazało się, że jest to człowiek niesamowicie uzdolniony technicznie. Nie posiadając w tym kierunku wykształcenia dokonywał sam obliczeń techniczno – wytrzymałościowych pod różnego rodzaju budowle, na każdą rzecz do wykonania przekładał własnoręcznie wykonane rysunki i wyliczenia. To on (jak okazało się później) inicjował nowe rozwiązania w dziale rozlewni, w filtrowni – pionowe usytuowania zbiorników kupażowych oraz nowość na owe czasy – przesyłanie wina ciśnieniem bez pomp.

To główny mechanik w dniu następnym postanowił mnie zapoznać z całym zakładem. Dokonując obchodu zakładu w pewnym momencie znaleźliśmy się w stolarni – gdzie zadzwonił telefon i okazało się, że główny mechanik jest proszony pilnie do swojego biura. Zostałem sam z pracownikami stolarni i domyślałem się, że tak grzeczność wymaga, że podano mi lampkę wina do skosztowania. Ta lampka to była tzw. „gloka” od lampy elektrycznej. Nie wypadało odmówić, wywiązała się już łatwiejsza rozmowa. Po chwili wraca główny mechanik z zamiarem dalszego kontynuowania obchodu zakładu. Nie trwało jednak długo i stwierdził, że najlepiej będzie jak pójdę na pokój, a obchód zakończymy jutro.

Na drugi dzień dowiedziałem się, że tak dokonuje się chrztu nowo przyjętego pracownika. Ochrzczony następnego dnia zwiedziłem zakład dalej, wyciągając własne wnioski. Powoli wdrażałem się w atmosferę zakładu, wyczuwało się wśród pracowników, szczególnie starszych ducha odpowiedniego rzemiosła, wartość pracownika była bezcenna. Główny mechanik powiązał decyzje abym dokonał bilansu mocy poszczególnych oddziałów, w celu zamówienia odpowiednich kabli i rozdzielni okapturzonych, których w zakładzie jeszcze nie było.

Zakład wówczas zasilany był prądem stałym 110V i 220V poprzez akumulatornie napędzane były wszystkie silniki stałego i oświetlenia w zakładzie. Prąd stały wytwarzała przetwornica napędzana jedynym silnikiem prądu zmiennego – pierścieniowym. Miałem to szczęście, że po szkole spotkałem się z praktycznym zastosowaniem prądu stałego, praktycznie w powszechnym użytku był prąd zmienny.

W roku 1956 produkcja w zakładzie kształtowała się na poziomie 1800 tys. litrów. Poziom umaszynowienia był znikomy. Rozładunek owoców odbywał się ręcznie na płytę tłocznią, stamtąd hydrotransporterm i podnośnikiem kubełkowym na I piętro tłoczni – rozdrabiany owoc na rozdrabniaczu typu Ridzca i miazga na parterze rozwożona była wózkami tzw. obrzynami pod wyspy pras hydraulicznych. Jedna z pras – francuska jednotłokowa, usytuowana była w piwnicy budynku, druga trzystanowiskowa prasa na zewnątrz pod zadaszeniem przy budynku tłoczni. Cykle tej prasy to tłoczenie – nakładanie – rozładowywanie. Na prasie tej można było osiągnąć wydajność do 1,5 ton/h. Powszechnie korzystano ze zbiorników betonowych wyłożonych płytkami szklanymi, beczek dębowych od 500 litrów – 8000 litrów.

Filtracja wina polegała na wstępnych obciągach, a następnie na filtrach azbestowych typu Hrkules. W tych latach używano też komory maderyzacyjnej – była to komora ze specjalnie zainstalowanymi grzejnikami parowymi, w której stały beczki dębowe z winem. Wino w tych beczkach podgrzewane było do temp. Od 50 – 60 stopni Celcjusza (sztuczne starzenie). Mycie butelek odbywało się w specjalnych wannach – odmaczalnikach, a w II etapie na myjce obrotowej produkcji polskiej typu RS – 20. Załadunki i rozładunki odbywały się ręcznie. Butelki i wyroby gotowe transportowane były w specjalnych skrzyniach drewnianych z górnymi kratami po 20 lub 25 szt. Zakład posiadał specjalny warsztat produkcji i napraw skrzyń drewnianych.

Rozlew wina odbywał się rozlewaczami ręcznymi, po 4 butelki tzw. moje-twoje. W niedługim czasie wprowadzono rozlewaczki obrotowe, gdzie czynności nakładania były również ręczne. Dalsza obróbka to korkowanie korkownicami pedałowymi, pasteryzacja przy użyciu nakładek na każdą butelkę w szafach pasteryzacyjnych, oraz chodzenie, wystawianie na pas, lakowanie przy użyciu kociołków ręcznych podgrzewanych kuchenkami elektrycznymi. W następnym okresie wprowadzono brakownice obrotowe z ekranem, gdzie eliminowano butelki z zanieczyszczeniem, oraz lakownice obrotowe, był to znaczący postęp. Czynności etykietowania wykonywano nadal ręcznie. Tak wykończone butelki trafiały do skrzyń drewnianych i ręcznymi wózkami dwukołowymi transportowane były do magazynu wyrobów gotowych.

Lata 1958-1959 spędziłem w wojsku po czym wróciłem ponownie do zakładu. W roku 1959 nieoczekiwanie w młodym wieku umiera główny mechanik – pan Edward Łudzik. Wiele z jego pomysłów realizowali następcy. Głównym mechanikiem został Jerzy Strzelecki, dyrektorem do spraw technicznych natomiast został mgr inż. Franciszek Dziedzina. Nastąpiła dalsza rozbudowa zakładu. Tankownia, budynek specjalny, wiata betonowa na nowo pozyskanym terenie za kanałem. Zamontowany został drugi kocioł parowy tak, że kotłownia osiąga zdolność 3 t/h pary.

Wprowadzone zostały do powszechnego użytku transportery płytkowe na rozlewni, zamontowano automatyczną myjkę butelek produkcji ówczesnej NRD.

Po roku 1968 tj. powstaniu Przedsiębiorstwa Kujawska Wytwórnia Win i Przetworów Owocowo-Warzywnych, przeniesione zostały tłocznie owoców do nowowybudowanej wiaty betonowej za kanałem. Instaluje się tam 3 prasy obrotowe POK-200 uzyskując wydajność około 4,5 t. oraz baterię odciekaczy pozwalającą na zwiększenie wydajności tłoczenia. Zbudowano hydrauliczny rozładunek jabłek z boksami na jabłka. Po sprawdzeniu prasy „Buchera” hydrozaładunek ulega dalszej rozbudowie. Prasa Buchera pozwalała na osiągnięcie wydajności tłoczenia na niej samej do 5 t/h. Pod potrzeby stacji wyparnej „Wiegant” zainstalowano jeszcze prasę „Klaina” taśmową produkcji niemieckiej o wydajności do 20 t/h w zależności od żądanej wydajności. Dział winiarski otrzymał w tym czasie wspaniały płytowy filtr ciśnieniowy produkcji angielskiej, o najwyższym efekcie filtracji przy użyciu ziemi okrzemkowej. Rozlewnie wyposaża się w drugą automatyczną myjkę do mycia butelek typu MDG-31 rozlewaczkę automatyczną z korownicą automatyczną, kapslownicą automatyczną. Zainstalowano też automatyczną etykieciarkę – brakownice są nadal produkcji polskiej. Były to tak wydajne urządzenia na owe czasy, że produkcja roczna dochodziła do 6000 tys. litrów wina rocznie.

Po równie nieoczekiwanej śmierci dyrektora Guzika, ster przejmuje były koordynator do spraw eksportu Jerzy Żurawicz. Kończy studia w Poznaniu uzyskując tytuł mgr inż. i kieruje zakładem dalej. Od samego początku skłania się by uczynić zakład wielkim, płace stawia na drugim planie. Za jego kadencji zbudowano stacje wyparną typu Wiegant o zdolności 2500 ton koncentratu rocznie. Rozbudowano również stacje transformatorową i postawiono 3 nowoczesne hale produkcyjne.
W pierwszej znajdowała się stacja redukcyjno – schładzająca do budowanego rurociągu z Cukrowni Kruszwica. Rurociąg budowano na polecenie władz odgórnych w ramach skojarzonej gospodarki energetycznej w Kruszwicy. Po 1989 roku nikt o tych uzgodnieniach nie chciał już słyszeć. W części hali zainstalowano zbiorniki z przeznaczeniem jako surowiec do produkcji wina. W następnej części hali zamontowano zbiorniki do depektynizacji pod potrzeby stacji wyparnej, oraz filtr ciśnieniowy włoski do soku i filtr próżniowy produkcji polskiej do odzyskiwania soku z osadów. W końcowej części hali urządzono rozlewnie napoi gazowanych i win gazowanych oraz rozlewnie piwa z odpowiednią chłodnią.

Druga hala podobnej wielkości przeznaczona została na lokalizacje stacji wyparnej AC-200 i magazynów koncentratu. Urządzono w pełnym standardzie rozładunek wodny pomidorów z samochodów spławienie i do basenu, chłodnie wody obiegowej.

Trzecia hala przeznaczona została na magazyn koncentratu, opłacało się mieć magazyn. Wyposażony był w ponad 50 szt. zbiorników plastikowych usytuowanych pionowo z pełnym orurowaniem z centralną stacją mycia, opłytkowaniem całości.

W latach1984-1985 pod potrzeby linii wyparnych koncentratów owocowych o koncentratów pomidorowych wybudowano 2 kotły parowozowe pod specjalnymi zadaszeniami, z odpylaczami spalin z założeniem, że pracować będą do zakończenia budowy parociągu z Cukrowni Kruszwica.

Dnia 7 listopada 1986 r. oddano do eksploatacji linie produkcji koncentratów owocowych o zdolności produkcyjnej 2500 ton koncentratu. W tym też czasie zakupiono dodatkową prasę typu „Klajn” do produkcji soków owocowych o wydajności 20 t/h. Maksymalny przerób jabłek w tym okresie wynosił 300 ton jabłek na dobę. Udało się pozytywnie rozwiązać problem ścieków przemysłowych, które skierowano do nowo wybudowanej przepompowni PII nieopodal zakładu.

Docelowo zgodnie z założeniami Okręgowego Inspektoratu Gospodarki Energetycznej w Bydgoszczy na terenie miasta Kruszwicy przy tej ilości zakładów miała powstać skojarzona gospodarka cieplna, czyli kotłownia Cukrowni Kruszwica po rozbudowie miała zaopatrywać w energię cieplną pozostałe zakłady. Wytwórnia Win w tej sytuacji po zaciągnięciu kredytów wybudowała parociąg o długości 2,1 km jako linie napowietrzną, w celu uruchomienia produkcji koncentratów pomidorowych na linii wyparnej AC-200, którą to uruchomiono w 1992 r. Przedsięwzięcia te były może i dobre ale spóźnione w czasie do nadciągającej sytuacji światowej i niestabilnej polityki krajowej. Zakład podejmował różnorakie próby złagodzenia sytuacji. Przystąpiono do produkcji win gazowanych, rozlewu piwa, produkcji keczupów, ogórków konserwowych i innych produkcji usługowych dla firm z zewnątrz, ratując niejednokrotnie te firmy przed upadkiem. Produkcja win pozostawała jednak głównym celem. Stwierdzić należy, że zakład został przeinwestowany. Efekty miały nadejść po spłacie kredytów. W normalnych uwarunkowaniach byłoby to możliwe. Plany dotyczące Wytwórni Win zakładały przeniesienie produkcji na teren nowej hali oraz wybudowanie nowej tłoczni. Marzenia nie zawsze się spełniają.”

Wykaz zainstalowanych stalowych , wyłożonych wykładzinami epoksydowymi według stanu z roku 1995:

Zbiorniki o pojemności 15m3


  1. Tankowania – 83 szt.
  2. drożdżownia – 6 szt.
  3. Piwnica 1. str. - 12 szt.
  4. piwnica p. str. - 15 szt.
  5. Piwnica p. biur. - 25 szt.
  6. Piwnica p. rozl. - 26 szt.
  7. Filtry – 8 szt.
  8. Wiata niebiesk. - 36 szt.
  9. Depektynizacjia – 6 szt.
  10. Mag. Moszczy – 60 szt.
  11. Hala za tłoczn. - 30 szt.
  12. Rozładunek jab. - 3 szt.

Razem: 310 szt. x 15m3=4650 tys. litrów

Zainstalowane zbiorniki decydowały o zdolności produkcyjnej Kujawskiej Wytwórni Win w Kruszwicy.

Baseny betonowe wyłożone płytkami szklanymi spoinowane specjalną zaprawą:

Hala tłoczni + piwnica lewa strona: 11 szt. o pojemności 500 tys. litrów.

Nowo wybudowana hala magazynów koncentratów owocowych – zbiorniki stojące z tworzyw sztucznych – 50 szt. x 30 m3=1500 tys. litrów. Hala wyposażona w centralną stację mycia zbiorników, orurowana przewodami k.o. - w górnej części podesty kratowe, ściany opłytkowane.

Opracowanie Bartłomiej Grabowski, na podstawie wywiadu z panem Władysławem Sikorskim, pracownikiem Kujawskiej Wytwórni Win w latach 1956-1996, a także na podstawie dziennika napisanego przez p. Władysława. Fotografie pochodzą ze zbiorów Nadgoplańskiego Towarzystwa Historycznego, a także ze zbiorów pracowników KWW. Dziennik został przekazany NTH przez autora W. Sikorskiego 23 maja 2016 r. NTH uzyskało prawa do treści zawartych w dzienniku.

Źródło: Dziennik Władysława Sikorskiego, Kruszwica, wrzesień 2011 r.

Dzieje pszczelarstwa kruszwickiego do II wojny światowej

Pszczelarstwo w Kruszwicy ma bardzo długą tradycję. Nie jesteśmy jednak w stanie ustalić kiedy powstały pierwsze pasieki nad Gopłem. Przypuszczalnie było to w średniowieczu, możliwe że kruszwiczanie zakładali ule już w XIII wieku. Arabscy kupcy przemierzający szlak bursztynowy wiodący przez Kruszwicę wspominają w swych zapiskach o miodzie. Wiemy, że na zamku spożywano duże ilości miodu pitnego w czasach, gdy w urzędach zasiadali kasztelanowie i starostowie. Posiadamy również zapiski o istnieniu organizacji pszczelarskiej w 1908 roku. Wówczas nosiło ono nazwę Towarzystwo Pszczelarzy na Kruszwicę i Okolicę. Jego inicjatorem był Jerzy Smurfiński urzędnik Cukrowni w Kruszwicy. Jest on uważany za prekursora działalności pszczelarskiej na Ziemi Nadgoplańskiej. Do utworzonego wówczas Zarządu weszli również: Władysław Goebel, który objął stanowisko sekretarza, skarbnikiem był Mieczysław Maskuliński, a ławnikami Jan Białecki i Walery Karólewski.

Zapiski i dokumenty datowane na okres sprzed odzyskania niepodległości, odręczne, w języku niemieckim potwierdzają, że Towarzystwo prowadziło w tym okresie ożywiona działalność. Dotyczą głównie dostaw cukru, tak potrzebnego dla prawidłowego rozwoju pszczelich hodowli, a także cen miodu.

Do 1910 roku Towarzystwo skupiało bartników głównie z Kruszwicy. Wielu z nich pracowało w Cukrowni, co nie było bez znaczenia zważywszy na ciągłe potrzeby cukru. 10 maja 1910 roku w kręgi pszczelarskiej braci wstąpili nowi członkowie z okolic Kruszwicy. Wśród nich był również inż. Józef Julian Czosnowski, któremu powierzono wtenczas obowiązki sekretarza Towarzystwa. To właśnie jemu Towarzystwo zawdzięcza pozyskanie nowych członków. Z końcem 1910 roku było ich dwudziestu. W tym stanie osobowym Towarzystwo utrzymało się do 1916 roku. W czerwcu 1916 roku prezes Jerzy Smurfiński przeprowadził się na Pomorze, wobec czego na jego stanowisko jednogłośnie wybrano Józefa Czosnowskiego. Sekretarzem został dotychczasowy ławnik – Jan Białecki, a skarbnikiem – Stanisław Wiśniewski. Pozostali oni na swych stanowiskach aż do śmierci.
Posiedzenia Towarzystwa były bogate w wymianę doświadczeń handlowych. Zapiski wspominają o wygłaszaniu fachowych odczytów i odwiedzaniu pasiek swych członków.

Jesienią 1916 roku do Towarzystwa przyłączyli się nowi członkowie. Łącznie posiadali 382 roje. W marcu 1917 roku liczba członków sięgnęła 83 hodujących 650 roi pszczelich.

W czasie I wojny światowej bartnicy dostarczali swoje wyroby do szpitali wojskowych. Za przykładne dostawy wysokiej jakości modu nadgoplańscy pszczelarze otrzymali pochwały i podziękowania od władz szpitalnych.

W czasie wojny ciężko było o żywność, nie mówiąc już o cukrze, który był w tym czasie towarem luksusowym. Świadczą o tym słowa rolnika z Chełmc, który wstępując w pszczelarskie struktury w marcu 1917 roku pisał: „… donoszę Panu, iż od dnia dzisiejszego wstępuję jako członek do Towarzystwa Pszczelarzy Nadgoplańskich w Kruszwicy i załączam 3 marki jako wstępne. Więc proszę niech Pan nie zapomni na 8 roi cukru.”

Za ciekawostkę może uchodzić fakt wskazujący na szerokie horyzonty działalności Towarzystwa, która niejednokrotnie wykraczała poza ramy pszczelarstwa. Jak dowodzi notatka z walnego zebrania odbytego 3 marca 1818 roku, z inicjatywy prezesa Czosnowskiego zorganizowano składkę na potrzeby bezdomnych Galicjan.

Kruszwiccy pszczelarze czerpali również z wiedzy i doświadczenia innych. Zapewne nieocenionych wskazówek udzielał prof. Frey z Poznania. Zachowały się dokumenty z 1917 roku potwierdzające ożywioną korespondencję, która dowodzi, iż prof. Frey przysyłał kruszwickim bartnikom fachowe czasopismo poświęcone pszczelarstwu.

Kruszwickie pszczelarstwo na przestrzeni lat przechodziło różne koleje losu. Polityka państwa, która pozbawiła pszczelarzy możliwości zakupu cukru po ulgowej cenie doprowadziła do masowego występowania z pszczelarskiej organizacji. Grupa najwytrwalszych bartników, licząca kilkanaście osób nie poddawała się trudom i wytrwale dążyła do odnowienia struktur.
Dopiero po ponownym przyznaniu ulgowego cukru pszczelego, choć w bardzo szczupłych rozmiarach organizacja powoli odzyskiwała swą świetność. To z inicjatywy bartników – Stanisława Borowiaka, ówczesnego burmistrza Kruszwicy, Józefa Michalskiego, Walentego Spletstesera, Stanisława Szczecińskiego i Mieczysława Skowrona znów zyskiwała na znaczeniu. Dnia 6 października 1932 roku odbyło się walne zebranie, podczas którego ukonstytuowano Zarząd Nadgoplańskiego Koła Pszczelarzy w składzie: prezes – Józef Czosnowski, sekretarz – Stanisław Borowiak, skarbnik – Mieczysław Skowron. Następnie doszło do drobnych zmian na najwyższych stanowiskach. Obowiązki sekretarza sprawowane przez burmistrza Borowiaka przejął Walenty Spletsteser.

W 1935 roku Towarzystwo liczyło 67 bartników, którzy hodowali łącznie 1500 roi. Był to najokazalszy okres w historii nadgoplańskiego pszczelarstwa. Podsumowując 25 – letni dorobek Towarzystwa prezes Czosnowski napisał: „Towarzystwo daje zatem podstawy do dalszego rozwoju. Jest członkiem Wielkopolskiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu i ze spokojem patrzy w przyszłość naszego bartnictwa. Założycielom oraz wszystkim członkom, którzy się do rozwoju naszego Towarzystwa przyczynili, serdecznie Bóg zapłać.” Jubileuszowe walne zebranie, upamiętniające 25 – lecie działalności odbyło się 27 lutego 1935 roku. Honorowe członkostwo przyznano wówczas – Mieczysławowi Maskulińskiemu, Stanisławowi Szczecińskiemu, Jerzemu Smurfińskiemu u prezesowi – Józefowi Czosnowskiemu.

Lata trzydzieste były dla kruszwickich pszczelarzy okresem rozwoju. Świadczą o tym dokumenty z tamtych lat, szczególnie bogata korespondencja Józefa Czosnowskiego, prezesa Towarzystwa Pszczelarzy Nadgoplańskich prowadzona z przedsiębiorcami nabywającymi kujawski miód. Z korespondencji tej wynika, że produkcję miodu liczyło się wówczas nie w kilogramach, a w tonach. Zachowało się kilka zamówień skierowanych przez firmę Sobczyk – Fabrykę Pierników i Cukrów w Rybniku. Jedno z nich opiewa na 1500 kg miodu - „dostarczane w trzech ratach po 500 kg, w naczyniach blaszankach oraz beczułkach po 50 kg.”

Na terenie Śląska działał pełnomocnik Towarzystwa, który zajmował się sprzedażą miodu mniejszym firmą i sklepom w Katowicach, Bielsku oraz wielu innych miastach i miasteczkach. Tadeusz Szymański tytułujący się „reprezentantem”, jak wynika z umowy, otrzymywał 10 procent zysku od wartości sprzedaży. On też negocjował z odbiorcami ceny, które wahały się od 2,80 do 3,20 za kilogram. Ciekawostką jest, że w tym czasie kupcy gdańscy sprowadzali miód zagraniczny w cenie 1,80 za kilogram.

Bartnicy nadgoplańscy zaopatrywali się w niezbędny sprzęt i narzędzia w chojnickiej fabryce przyborów pszczelarskichJ. F. GEHRKE. Wychodził fachowy katalog ofertowy z 1937 roku, potwierdzający profesjonalny sprzęt u pszczelarzy.

Towarzystwo Pszczelarzy Nadgoplańskich zaopatrywało drobnych odbiorców w etykiety i banderole. Były one niezbędne dla dalszej sprzedaży nieprzetworzonego miodu, rozlewanego przez nabywców do małych słoiczków. Sądząc po zachowanej na dokumentach pieczęci i nadruku na papierze firmowym, etykiety musiały być równie interesujące. Zachowało się pismo reprezentanta Szymańskiego w sprawie owych etykiet. „Zaleca się – pisał pan Szymański – aby WPan niezwłocznie dał do druku 10 000 sztuk etykietów efektownych do nalepienia na słoje z miodem. Etykiety mogłyby być w kolorze zielonym, w środku znak ochronny – wieża z dwoma ulami w kolorze żółtym, zaś wkoło tejże napis jak na stemplu Wpanów w kolorze czerwonym. U dołu pod okrągłym stemplem wzdłuż – tekst: „gwarantowany czysty miód pszczelny leczniczy”.

Niestety nie zachowały się zapiski czy i w jakim stopniu sugestie reprezentanta zostały przy projektowaniu etykiet wzięte pod uwagę. Poza Śląskiem Towarzystwo posiadało układy handlowe w Wielkopolskim Związku Pszczelarzy w Poznaniu. Kujawski miód w znacznych ilościach i dość często nabywał nestor polskiego cukiernictwa – warszawska firma WEDEL. Pomniejszych odbiorców było wielu, zarówno na terenie województwa bydgoskiego jak i poza nim. Tak, więc nadgoplańskie pszczelarstwo było prężnym przedsiębiorstwem, prowadzonym profesjonalnie i energicznie przez długoletniego prezesa – Józefa Czosnowskiego. Utrzymywało kontakty z Majętnością w Ostrowie należącą do dra Juliusza Trzcińskiego. Wystarczy nadmienić, że w 1936 roku sprzedano 2,236 kg miodu.

W tym samym roku, 9 marca, na zasadzie postanowienia wojewody poznańskiego Towarzystwo zostało wpisane do rejestru stowarzyszeń Poznańskiego Urzędu z Nr. 858 pod nazwą Towarzystwo Pszczelarzy Nadgoplańskich w Kruszwicy z siedzibą w Kruszwicy. Z kolei 3 marca 1938 roku obecność prezesa Czosnowskiego na konferencji Pomorskiego Związku Pszczelarzy w Toruniu zaowocował przystąpieniem kruszwickich pszczelarzy do tego Związku. W tym notatce sprawozdawczej prezes Czosnowski m. in. napisał „...Uzgodniona została również sprawa cukru na wiosnę!” - to dowodzi, jak trudno było w tym czasie o cukier. W tym okresie Towarzystwo liczyło blisko stu członków – taką deklarację złożył prezes Czosnowski w momencie wstąpienia w struktury Związku.

Listy cukrowe 1938 i 1939 roku wymieniają ponad osiemdziesiąt nazwisk pszczelarzy, którzy pozyskiwali cukier poprzez Towarzystwo.

Lista członków Towarzystwa Pszczelarzy z Kruszwicy w latach 30tych XX wieku:


  1. Józef Czosnowski (Inowrocław) – 25 rojów
  2. Walenty Spletsteser (Kruszwica) – 27
  3. Stanisław Borowiak (Kruszwica)
  4. Stanisław Goebel (Kruszwica) – 8
  5. Czesław Badyna (Kruszwica) – 15
  6. Stanisław Mazurkiewicz (Kruszwica) – 50
  7. Mieczysław Gotówka (Witowice) – 50
  8. Hugo Schneider (Rożniaty) – 40
  9. Teodor Grohte (Racice) – 45
  10. Edward Daum (Lachmirowice) – 9
  11. Paul Meller (Polanowice) – 10
  12. Piotr Wojtkiewicz (Kruszwica)
  13. Henryk Makowski (Kruszwica) – 280
  14. Józef Szczechowski (Kruszwica)- 10
  15. Mieczysław Skowron (Kruszwica) – 25
  16. Józef Stanisławski (Kruszwica) – 6
  17. Stanisław Szczeciński (Kruszwica) – 6
  18. Franciszek Kamiński (Kruszwica) – 3
  19. Edmud Berndt (Kruszwica) – 20
  20. Piotr Duszczak (Kruszwica) – 25
  21. Tadeusz Wojdyła (Kruszwica) – 6
  22. Stanisław Samertyk (Bożejewice) – 10
  23. Antoni Kwiatek (Bożejewice) – 12
  24. Helena Powałowska (Bożejewice) – 10
  25. Franciszek Żakowski (Bożejewice) – 15
  26. Władysław Zdziarski (Bożejewice) – 16
  27. Antoni Olejnik (Żerniki) – 15
  28. Stefan Solarczyk (Gocanowo) – 30
  29. Mieczysław Maskuliński (Kruszwica) – 15
  30. Franciszek Alęsander (Piecki) – 7
  31. Stefan Lewandowski (Rusinowo) – 35
  32. Stanisław Migdlikowski (Gocanowo) – 14
  33. Jan Jamroziak (Kobylniki) – 6
  34. Władysław Przybysz (Jerzyce) – 41
  35. Władysław Przybysz (Jerzyce) – 13
  36. Edmund Kucharski (Jerzyce) – 10
  37. Sylwester Walkowiak (Jerzyce) – 10
  38. Franciszek Wołosiński (Jerzyce) – 10
  39. Tadeusz Krenz (Wola Wapowska) – 30
  40. Leon Wysocki (Bachorce) – 7
  41. Andrzej Sekiła (Kobylnica) – 33
  42. Józef Sekiła (Kobylnica) – 40
  43. Władysław Nowicki (Chełmce) – 20
  44. Antni Borys (Chełmce) – 15
  45. Michał Fiutak (Papros) – 5
  46. Kazimierz Kujawa (Bachorce) – 4
  47. Jan Grabowski (Bachorce)
  48. Wadysław Bassa (Kobylnica) – 11
  49. Ludwik Paluszak (Janikowo) – 20
  50. Stanisław Mila (Sławsk)
  51. Józef Przybyliński (Piaski) – 18
  52. Kazimierz Pawłowski (Sławsk)
  53. Bronisław Szymanda (Kruszwica)
  54. Łukasz Stanny (Bachorce)
  55. Jan Grabowski (Bachorce?)
  56. Michal Urbaniak (Ostrowo)
  57. Stanisław Nowak (Chełmce)
  58. Roman Drwęcki (Kobylnica)
  59. Ignacy Przybysz (Karsk)
  60. Franciszek Ćwikła (Karsk)
  61. Teofil Chmielowski (Wola Wapowska)
  62. Leon Łukowiak (Polanowice)
  63. Izydor Zieliński (Janocin)
  64. Andrzej Szymczak (Kruszwica)
  65. Stanisław Barałkiewicz (Kruszwica)
  66. Jan Kostrzak (Sławsk)
  67. Kazimierz Drygalski (Sławsk)
  68. Maryja Milowa (Sławsk)
  69. Wincenty Waszak (Bożejewice)
  70. Leon Matyjaszczyk (Jerzyce)
  71. Michał Stanek (Sokolniki)
  72. Franciszek Kaczmarek (Głębokie)
  73. Piotr Spulecki (Janikowo)
  74. Franciszek Wesołowski (Włostowo)
  75. Wacław Ziętara (Włostowo)
  76. Jan Siwert (Racice)
  77. Tadeusz Kamycki (Kicko)
  78. Sylwester Walkowiak (Jerzyce)
  79. Bernard Kołodziejski (Głębokie)
  80. Kazimierz Winczowski (Zaborowo)
  81. Majętność Ostrowo
  82. Majętność Tarnowo
  83. Majętność Popowo
  84. Majętność Jarkowo

W aktach Towarzystwa zachowało się zaproszenie do wzięcia udziału w Wystawie Pszczelniczej, w dniach 3-5 września 1939 roku, otrzymane od Pomorskiego Związku Pszczelarzy – Oddział w Chojnicach. Wystawa miała być „urządzona celem uczczenia 50 rocznicy istnienia Oddziału, jak również w celu krzewienia i pogłębiania pszczelnictwa w okręgu”. Impreza miała być połączona z targami miodu, a eksponaty wystawowe, zasługujące na uznanie – nagradzane medalami i dyplomami.

Nie wiadomo, czy wystawa się odbyła. Należy sądzić, że Chojnicom, leżącym na granicy z Niemcami – przeszkodziły w jej urządzeniu działania wojenne. W tamte ponure wrześniowe dni Towarzystwo Pszczelarzy Nadgoplańskich straciło długoletniego prezesa, Józefa Czosnowskiego, który został przez Niemców rozstrzelany.

Po wojnie koło pszczelarzy zorganizował na nowo jego prezes Edmund Berndt.

Źródło: B. Grabowski, 100-lecie Koła Pszczelarskiego w Kruszwicy, Historia niezwykłej pasji, XXXIII Wojewódzki Dzień Pszczelarza, Lubliniec 2016, s. 15-22.

1Władysław Sikorski urodzony w Pomorzany koło Kłodawy, tam ukończył szkołę podstawową. Żonaty z Wandą z domu Góreczną, pochodzącą z Krośniewic. Ukończył Technikum Elektryczne we Wronkach i Technikum Energetyczne w Bydgoszczy. Kończył liczne kursy mechanizacji i podobnych związanych z praca w Kujawską Wytwórnią Win, które odbywały się w Warce, w Centralnym Ośrodku Szkoleniowym. Do Kruszwicy przybył w 1956 r. Pierwotnie nakaz pracy otrzymał w cukrowni w Lesznie, ale został on na prośbę zmieniony na pracę w winiarni kruszwickiej. W KWW w Kruszwicy początkowo pracował na dziale technicznym (od 1956 r.), zajmował się elektryfikacją zakładu i inwentaryzacją maszyn. Później przez 15 lat był głównym elektrykiem w fabryce. Pełnił również funkcję głównego mechanika, a przed emeryturą w 1996 r. był pełnomocnikiem dyrektora do spraw technicznych. Zajmował się inwestycjami, zakupem sprzętu i maszyn na potrzeby KWW. Wraz z żoną mieszka w Kruszwicy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz