Strony

STRONY

czwartek, 29 listopada 2018

Popielec i Ostatki


Popielec

Dzień wielkiego postu to uroczystość przede wszystkim religijna i rodzinna. Podniosły nastrój udziela się każdemu choćby przez krótki czas spędzony w kościele. Całe rodziny wybierały się razem do świątyni, aby kapłan mógł ich pobłogosławić i posypać głowy popiołem. Wypowiada przy tym słowa: „Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” - popiół to spalone palmy z Niedzieli Palmowej. Jest to symbol pokuty – szary proch – przyjmowali na stopniach ołtarzy królowie, książęta, wielcy panowie, ale i żebracy, bezdomni, a nawet trędowaci. Wobec Boga wszyscy są równi, tak jak i wobec śmierci. Tak kojarzymy dziś Popielec, a jak było kiedyś?

Żyjący w XVIII w. ks. Jędrzej Kitowicz tak przedstawił Popielec: „...Zaś przy kościołach w Wstępną Środę, po miastach,, chłopcy, studencikowie czatowali na wchodzącą do kościoła białą płeć, której przypinali na plecach kurze nogi, skorupy od jajec, indycze szyje, rury wołowe i inne tym podobne materklasy; tak zaś to sprawnie robili, że się tego osoba dostająca nie czuła bo to plugastwo było uwiązane na sznurku lub nici, do końca której była przyprawiona szpilka zakrzywiona jak wędka, więc chłopiec do takich figlów wyćwiczony, byle się dotknął ową szpilką sukni, raz i figla na osobie zawiesił. Pięknie przybraną i wiele razy będąc dystyngowaną postępowała w kościół z dobra miną, gdy tymczasem wiszącym na plecach kawalcem pustym głowom śmiech z siebie czyniła, którym się sama, na koniec od kogo roztropnego uwolniona od wisielca, zarumienić musiała...”

Inne zwyczaje ludowe związane były z faktem, że powszechnie uważano, iż dziewczyna, która nie znalazła męża w dopiero co minionych zapustach, pozostanie panną do przyszłego roku. Dla wielu dziewcząt było to powodem licznych przykrości. Cóż, siła tradycji jest ogromna. W środę popielcową było już wiadomo, którą spotkał taki los. Stąd powiedzenie: „Zwiędła jak panna we Wstępną Środę”. Mężczyźni wyłapywali te biedaczki i urządzali im „kłodę popielcową”. Zaprzęgali je do kłód symbolizujących małżeńskie jarzmo i przeganiali po ulicach. Dziewczynie wstyd było niezmiernie, ale cóż miała robić wobec rozhukanej eskorty! Schwytane dziewczęta prowadzono do karczmy i tam mogły się wyzwolić stawiając wszystkim wódkę. Nazywało się to „wyzwoliny” i było w zasadzie zwykłą popijawą.

W pierwszej połowie XVII w. zwyczaj zaprzęgania w kłody był powszechny, nawet na dworze królewskim. Z biegiem lat zaczął jednak znikać i w XVIII w. spotkać go można było już tylko na wsi.

Zwyczaj wykupu nadal jest praktykowany na Kujawach w czasie wesela, poprawin lub tydzień po nich, z tym, że częściej młodą wywozi się samochodem. Mąż musi ją wykupić, dowożąc wódkę.

Najbardziej powszechną potrawą jadaną w czasie postu był żur, a także śledzie. Gotowano te potrawy tradycyjne na wiele sposobów. Były to potrawy i królewskie i chłopskie. Żur (z łaciny glicerium) jadał już Władysław Jagiełło. Podawano żur na obiad, którym król częstował dostojnych gości. Jadła żur chłopska rodzina, mieszczańska i szlachecka: „Wstępna Środa następuje, pani matka żur gotuje”. Żur był i jest zupą tanią i łatwą do przygotowania. Środa popielcowa otwiera cykl czterdziestu sześciu postnych dni. W sam Popielec najczęściej nie jedzono nic, tak jak i w Wielki Piątek. W te dwa dni w roku ofiarnie, z myślą o Bogu.

Ostatki

Kujawskie ostatki obfitowały w dawne zwyczaje i obrzędy – chodzono wówczas z kozą, tańczono przedpodkoziołkiem, wywożono żeńcowe, w sposób symboliczną zabijano wiejskiego grajka. Obrzędy te miały na celu pożegnanie zimy (przepędzić ją i pozbawić mocy miały okrzyki, przebieranie się za maszkary, skoczne tańce) i przywitanie wiosny wraz z jej siłami witalnymi. Dlatego w ostatki wiele obrzędów dotyczyło dziewcząt i młodych mężatek (żeńcowych). W takiej rozbudowanej postaci obchodzono ostatki do I wojny światowej, później część obrzędów zanikała: tak stało się z tańczeniem przed podkoziołkiem, symbolem płodności.

Najbardziej charakterystyczne dla kujawskiego karnawału jest chodzenie z kozą (koza), które rozpoczynało się w tzw. tłusty czwartek (zapustny) i miało kontynuację we wtorek zapustny (ostatki). Chodzenie z koząpolegało na tym, że najczęściej parobcy z folwarku przebierali się za Żyda, Cygana, babę (czasami Żydówkę), niedźwiedzia, konia, kozła, bociana itp. i wraz z muzykantami – skrzypkiem i harmonistą – chodzili po wsi. Na Kujawach południowych były to tylko postaci Żyda, niedźwiedzia i kozła, który symbolizował siły wegetatywne. Żyd zwykle zbierał datki do worka, który niósł na plecach. Koza, najważniejsza w orszaku, była też zwykle najlepiej przygotowaną maszkarą. Miała wyrzeźbioną z drewna głowę, czasem obciągniętą króliczą skórką. Zdarzało się, że człowiek, który był za nią przebrany, zakładał maskę. Drąg z przymocowaną kozią głową (z rogami) trzymał chłopak skryty pod materiałem, do koziej głowy przyczepiony był sznurek, tak, że trzymając za niego mógł kozą nieoczekiwanie poruszać.

Orszak chodził po chatach i wyczyniał różne figle: koza bodła dziewczęta rogami, chwytała pączki przygotowane jako poczęstunek, bocian dziobał zebranych i również chwytał pączki, przebierańcy odgrywali też zwykle jakieś krótkie przedstawienie. Kończyło się ono zwykle „dojeniem” kozy przez babę (do wiaderka, w którym było trochę wody), która babę przewracała. W końcu baba kozę „wydoiła” i oblewała zebranych. Gospodarze dawali drobny datek chodzącym z kozą („na sianko dla kozy”) lub pakowali im poczęstunek do koszyka (pączki, ciasto, jajka, słonina). W międzywojniu do orszaku doszły postacie baby, dziada i żandarma, niekiedy pojawiał się koń. Dawniej przebierali się wyłącznie mężczyźni, w okresie międzywojennym zdarzały się wyjątki od tej zasady.

Współcześnie chodzenie z kozą cieszy się ponownie popularnością we wsiach i miasteczkach wschodnich Kujaw (m.in. w Kruszynie, Świętosławiu, Smólsku, Kruszynku, Nowej Soli, Ossowie, Żydowie, Zbrachlinie, Nieszawie, Kowalu, Konecku, Słomkowie, Lubieniu Kujawskim, Lubrańcu) i, rzadziej, w zachodniej części regionu (w Mątwach, Markowicach, Szymborzu, Ciencisku, Kruszwicy, Mogilnie) – we wtorek zapustny organizowane są barwne korowody przebierańców z maszkarami oraz kozą, które zbierają datki na wspólną zabawę podkoziołkową.

Opracowanie: Bartłomiej Grabowski.